niedziela, 10 stycznia 2016

Książeczki kontrastowe

Wraz z końcem roku podjęłam pewną współpracę... Tym razem z... moją osobistą, prywatną siostrą rodzoną :D. W związku z tym pojawiać będzie się tu więcej recenzji książek dla Dzieci, bo oprócz tego, że ja czasem coś skrobnę to i Ania będzie mi to i owo przesyłać a ja Wam prezentować :). Cieszycie się? :P
Zapraszam więc na pierwszą recenzję napisaną przez moją Siostrę :)


"Uwielbiam książki, dlatego kiedy zaszłam w ciążę, postanowiłam, że już od urodzenia będę czytać na głos mojemu dziecku. W internetowych księgarniach zaczęłam pilnie przeglądać działy z pozycjami dla najmłodszych i w ten sposób odkryłam książeczki kontrastowe. Jeszcze ze studiów pamiętałam, że niemowlęta nie mają w pełni wykształconego zmysłu wzroku i warto go stymulować m.in. poprzez kontrasty. Maluchom naprawdę wystarczą do szczęścia trzy-cztery intensywne kolory. Co więcej, wyczytałam gdzieś (nie jestem w stanie przypomnieć sobie źródła), że noworodki wpatrujące się w kartkę, na której namalowano proste czarno-białe pasy, będą miały wrażenie, że te pasy falują – a to naprawdę ogrom przeżyć dla takiego małego człowieczka!

Wracając do książeczek kontrastowych, jeszcze przed porodem zakupiłam Frankowi komplet czterech książeczek kontrastowych 3M+ wydanych przez Grupę Wydawniczą Foksal sp. z o.o.: Moje pierwsze obrazki, Zwierzęta wokół nas, Zwierzęta tu i tam, Jakie to ciekawe. 



Na 10 stronach widoczne są proste obrazki, albo czarne na białym tyle, albo białe na czarnym tle. Nie ma tu żadnych szczegółów ani detali, prosty rysunek i tak jest wyzwaniem dla niemowlaka. Pierwszy raz pokazałam Frankowi te książeczki, kiedy skończył miesiąc, więc o wiele wcześniej, niż wynika to z rekomendowanej przez wydawcę grupy wiekowej. Starałam się jak najwięcej opowiadać o każdej ilustracji. Z zainteresowaniem wodził wzrokiem za obrazkami, a z czasem zaczął obracać głowę za książeczką, którą przesuwałam po łuku.



Później dostaliśmy w prezencie komplet czterech książeczek kontrastowych 2M+ wydanych przez AMEET Sp. z o.o.: W domu, W parku, Zabawki, Zwierzęta. 


Te książeczki poza kontrastowymi prostymi obrazkami (w części „W domu” wzbogaconymi o kolor czerwony) zawierają również zdjęcia roześmianych dzieci oraz dwuwersowe rymowanki opisujące przedmiot wskazany na ilustracji. Franek w trzecim miesiącu życia zaczął przypatrywać się zdjęciom dzieci i trudno było nakłonić go na obserwowanie kontrastowych ilustracji. Ich zaletą jest również to, że w każdej części pojawiają się bohaterowie znani z kreskówek Disney’a, a przecież dzieci uwielbiają Myszkę Mickey czy Kubusia Puchatka.


Natomiast z okazji Gwiazdki koleżanka sprezentowała Frankowi komplet czterech książeczek kontrastowych 10M+ oraz 12M+ wydanych również przez Grupę Wydawniczą Foksal sp. z o.o.: Bardzo pracowity świetlik, Bardzo zdolna biedronka, Bardzo zabiegana mrówka, Bardzo zalatana pszczoła. 


Każda z książeczek opiera się na trzech kolorach: zawsze jest to biel i czerń, natomiast poszczególne części uzupełnione są o jeden wybrany intensywny kolor, np. biedronka – czerwień, świetlik – zieleń. To wydanie cechuje się pięknymi ilustracjami oraz zabawną wierszowaną historyjką na temat każdego z bohaterów.




Podsumowując, książeczki kontrastowe to doskonały pomysł na pierwszą lekturę dla dziecka. Stymulują zmysł wzroku, a nam również pomagają w ćwiczeniach leżenia na brzuszku – Franek bardzo tego nie lubi, ale ilustracje z tych książeczek przyciągają jego uwagę, dzięki czemu leżenie na brzuszku idzie nam coraz lepiej. Książeczki te również aktywizują rodzica, którego zadaniem jest nie tylko prezentowanie kolejnych ilustracji, ale również opowiadanie o nich. Niewielki gabaryt, sztywne karty, piękne kolory – to wszystko sprawia, że jest to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego maluszka, a także doskonały pomysł na prezent."

ANIA

16 komentarzy:

  1. Moja znajoma uwielbia tego typu książeczki, ja jednak wole te tradycyjne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjne książeczki też czytamy Frankowi, a te kontrastowe świetnie się u nas sprawdzają, kiedy trenujemy z synkiem leżenie na brzuszki.

      Usuń
  2. a już myślałam, że coś jest na rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... Się uparłaś ;-) Narazie tylko taka zmyłka ;-)

      Usuń
  3. ostatnio sama kupiłam dwie z pierwszej serii dla najmłodszej siostrzenicy, ciekawe, czy spodobają się tak jak Frankowi...
    miło mi powitać kolejną czytającą mamę w sieci - Pani Aniu, będę czekać na kolejne recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe przywitanie, postaram się pisać regularnie. :-)

      Usuń
  4. Jk Filip był mały to nie wiedziałam o ich istnieniu, a później już było za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja gdy Dusia była malutka niby gdzieś tam wiedziałam o takich książeczkach ale miałyśmy tylko jedną... Teraz napewno kupiłabym więcej ;-)

      Usuń
    2. Dopóki nie zaszłam w ciążę, ja również nie wiedziałam o istnieniu takich książeczek.

      Usuń
  5. Bardzo mi miło, ze i moje ksiazeczki zagosciły na Waszej półce :) Zrobilam je jako mama grafik dla mijego dziecka na pamiatke i udalo mi sie je wydac. Milej lektury! Niebawem z serii o robaczkach pojawia sie pierwsze malowanki. Tez powstaly z potrzeby - gdy Gusia mi chorowala ksiazeczke o pszczole przerobilam na malowanke z historyjka. Spodobalo sie wiec znowu zaproponowalam wydanie ;) pozdrawiam! Mamagu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło "poznać" Autorkę! Książeczki o robaczkach są naprawdę udane, prawie codziennie do nich zaglądamy. Jak Franek podrośnie, zapewne zainteresujemy się Pani malowankami. :-)

      Usuń
    2. Byłoby mi bardzo miło :) Ciagle tworze na potrzeby mojego dziecka zatem prosze wypatrywac nowości :) pozdrawiam!

      Usuń
  6. Moja coreczka miala sporo ksiazeczek kontrastowych, ale daleko im było do hitu. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać każde dziecko ma inne potrzeby. Tak jak pisałam, u nas książeczki te sprawdzają się jako małe przekupstwo podczas leżenia na brzuszku - wtedy trening trwa "aż" kilka minut. ;-)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładne te owadzie książeczki, tylko nie rozumiem dlaczego są oznaczone jako 10 lub 12m+. W tym wieku moja córeczka była zainteresowana Czereśniową, która znacznie odbiega od nich pod względem ilości szczegółów.

    OdpowiedzUsuń