środa, 31 lipca 2013

Lipiec w obiektywie

Postanowiłam, że na koniec każdego miesiąca będę robić zestawienie 10 zdjęć z danego miesiąca. Będą na nich różne rzeczy: trochę przyrody, Dusi, może Nas i co tam jeszcze mi się cyknie :)  Mam nadzieję, że spodoba się Wam takie comiesięczne foto-podsumowanie :)







wtorek, 30 lipca 2013

"Miś Pako"




"Miś Pako" Vaclav Suplata wydawnictwo: Dom Wydawniczy Bellona

W książeczce tej znajdują się 3 opowiadanka ("Miś Pako alpinistą", "Latem w ogrodzie jest zawsze dużo roboty", Nad morzem można się dużo nauczyć" ) których bohaterem jest sympatyczny, lubiący zabawę i przebywanie na świeżym powietrzu Miś. Pako oczywiście uwielbia również towarzystwo swoich znajomych: biedronki, mewy, dżdżownicy itd. 
Oprócz historyjek praktycznie na każdej stronie znajduje się pytanie-zagadka dla Dziecka adekwatna to danego opowiadania. Dlatego tak mi się spodobała ta książeczka. Dusia też bardziej była zaciekawiona pytaniami niż pozostałą treścią.

W pierwszej części pojawiają się np takie pytania: 
W jakich butach chodzi się na wycieczkę i dlaczego? (klapki, szpilki, adidasy, kapcie, ciężkie buty, gumowce, sandały)
Która lina ma największą pętlę (i tu są narysowane różne liny do wyboru)
Które z tych zwierząt ma rogi na głowie? (koza, owca, koń, motyl, baran, krokodyl, ryba, jeż, byk, daniel)

W drugiej:
Czy wiesz gdzie chowają się kwiaty zimą? (w nasionach, szyszkach, szafie, spiżarni)
Taczki mają kółka. Czy wisz, które środki transportu mają kółka? (samochód, autobus, łódź, pociąg, rower, tricykl, tramwaj, trolejbus)

W Trzeciej:
Które z wymienionych rzeczy potrzebne są nad morze? (koc, koło ratunkowe, kwiatek w doniczce, kapelusz, łóżko z poduszką, ręcznik)
Wymień wszystkie zwierzęta morskie jakie znasz.
Ile kokardek ma latawiec na ogonie? Jakiego są koloru (to oczywiście jest odpowiedni rysunek do pytania)

Pytań-zagadek oczywiście jest o wiele więcej. Polecam tą książeczkę, bo oprócz posłuchania fajnych opowiadanek Dziecko troszkę musi ruszyć główką a Rodzic ma okazję porozmawiać ze swoją Pociechą o pracy w ogródku, wytłumaczyć to i owo, pokazać np zwierzątka które pojawiają się w pytaniach a Dziecko nie zna itd.


niedziela, 28 lipca 2013

Rączkami malowane

Ostatnio pokazałam Wam prace do której dziecko musiało pomalować same paluszki (KLIK) a dziś coś do czego malowane były również całe łapki. Oczywiście najlepiej było by gdyby do pracy użyć typowych farb do malowania rączkami ale, my obecnie takich nie posiadamy więc jakoś poradziłyśmy sobie ze zwykłymi.
Miałyśmy zrobić albo podwodny świat albo łąkę. Dusia jednak wybrała to drugie. Najpierw zaplanowałyśmy co znajdzie się na rysunku a potem zabrałyśmy się za stworzenie dzieła. Ja malowałam Córci dłonie a Ona odbijała je na kartce.

Potem dodałyśmy troszkę odbić paluszków (ja na pajączki, stonogę i biedronki, Dusia na małe motylki i ptaszka)


Na koniec zostały dorysowane niektóre elementy mazakami (na tym etapie ja zrobiłam tylko pajęczynę i fioletowego kwiatka, resztą zajęła się Klaudia)  i praca była gotowa :)


Babcia była tak zachwycona dziełem wnuczki, że postanowiła zabrać do sobie i powiesić na ścianie :D

piątek, 26 lipca 2013

"Intruz"

Dzisiaj będzie 2w1 bo i o książce i o filmie nakręconym na jej podstawie.


"Kontrolę nad światem przejmują obce istoty zwane duszami, które, po przejęciu ludzkich ciał, wiodą w nich normalne życie. Chociaż dusze są łagodne i dobre, ich "żywiciele" nierzadko stawiają opór. Jedna z ostatnich wolnych istot ludzkich, przez dusze zwanych rebeliantami, dwudziestoletnia Melanie Stryder, zostaje schwytana; w jej ciało wprowadza się dusza o imieniu Wagabunda, której zadaniem jest wydobyć z pamięci Mel szczegóły dotyczące miejsca ukrycia innych wolnych ludzi. Okazuje się jednak, że Melanie jest bardzo silną i waleczną istotą, i nie zamierza dać się stłamsić. Stopniowo Wagabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i razem wyruszają na pustynię, na poszukiwanie Jareda, Jamiego i ostatnich "niezamieszkanych" ludzi. Dla obu podróż ta prawie okazała się śmiertelna. Kiedy już ich znajdują, rozpoczyna się mozolna walka o zdobycie zaufania i przekonanie, że intruz ma dobre zamiary"

Czytałam tą książkę ponad 3 lata temu. Napisała ją Stephanie Meyer (autorka znanej chyba wszystkim Sagi "Zmierzch" )Wciągnęła mnie bardzo (choć nie jest to mój ulubiony gatunek) i pochłonęłam ją w bardzo szybkim tempie. Całkiem niedawno myślałam nawet nad tym by sięgnąć po nią ponownie ale kilka dni temu odkryłam, że został nakręcony film na jej podstawie, więc oczywiście musiałam go obejrzeć. 
Na początku nie mogła się jakoś wkręcić w akcje gdyż moja pamięć jest dosyć zawodna i w ogóle nie kojarzyłam początku. Dopiero gdy główna bohaterka dotarła na pustynie i rozpoczęła poszukiwania swoich bliskich zaczęłam przypominać sobie to i owo. Byłam miło zaskoczona, że film praktycznie nie odbiega od tego co było napisane w książce (co często zdarza się). Jednak nie ma to jak czytanie danej historii, bo wiadomo, że opisane jest więcej szczegółów i dodatkowo działa wyobraźnia. 
Tym którzy czytali tą powieść, polecam jej ekranizację, ale Ci co nie mieli z nią do czynienia, film może nie wydać się jakiś bardzo ciekawy (przynajmniej mój G. oglądał go bardziej z przymusu i nie był zafascynowany). Jak Ktoś się facha to proszę link:Zwiastun do filmu (myślę, że zachęci) :)

wtorek, 23 lipca 2013

Paluszkowe ludziki

Do stworzenia pracy potrzebujemy tylko farb (my używałyśmy zwykłych akwarelowych), białą kartkę z bloku, mazaki, i chętne do zabawy paluszki naszej Pociechy.

Na początku na bloku odciskami paluszkami pojedyncze, kolorowe ślady.


Następnie bierzemy do ręki mazaki i do każdej plamki według uznania i pomysłu dorysowujemy rączki, nóżki, buźki i inne akcesoria.

Czerwonym kolorem zaznaczone są ludziki stworzone przez Dusię a fioletowym moje :)



sobota, 20 lipca 2013

Pomysł na...

Kucharka ze mnie taka średnia. Nie mówię, że w ogóle gotować nie umiem, bo coś tam prostego czasem się zrobi. Bynajmniej gdyby mój partner totalnie pichcić nie umiał, to z głodu byśmy raczej nie umarli i gotowego jedzenia non stop tez nie kupowali. No ale na szczęście mój Narzeczony z gotowaniem radzi sobie nieźle więc On na ogół robi drugie dania a ja zupy :P.
Czasem jednak ja też się wykazuje i kilkukrotnie korzystałam z pół gotowców czyli Pomysłów na... firmy Winiary KLIK. Więc teraz mały przegląd tego co wypróbowałam do tej pory i krótka opinia.

Pierś z kurczaka z papryką (próbowałam też z czosnkiem). Generalnie mięso samo w sobie wyszło super: mięciutkie i soczyste, smażone bez tłuszczu, mniam. Przyprawy dobrane w miarę fajnie, niestety zdecydowanie za słone.

Zapiekanka makaronowa z szynką... Lubię wszelkie tego typu zapiekanki, zaszaleć można z fantazją i dodać co tam się chce. Ja w tym przypadku dałam oczywiście szynkę, paprykę, pomidora, makaron, żółty ser no i Pomysł na. Nie używałam dodatkowo żadnych przypraw i wyszło całkiem smaczne :)

 
Kurczak w sosie śmietanowo-ziołowym. Nie było złe ale G. stwierdził, że następnym razem chyba jednak sam naszykuje sos. My jedliśmy akurat tą mięsko z chlebkiem ale z młodymi ziemniaczkami napewno było by smaczniejsze.

Ciekawa jestem czy ktoś z Was korzysta czasem z tych Pomysłów na, a jeśli tak to czy któryś szczególnie polecacie?



czwartek, 18 lipca 2013

"Tak sobie myślę..." Jerzy Stuhr



Skłoniona nudą i chęcią poczytania czegoś, sięgnęłam kilka dni temu po książkę Jerzego Stuhra, którą pisał podczas swoich zmagań z chorobą.
Książka ma formę dziennika. Autor opisuje w niej swoje spostrzeżenia  na temat spraw kulturalnych , politycznych, wspomina też lata swojej młodości , znane osoby z którymi się przyjaźnił, również przewija się tu wątek rodzinny itd.
Szczerze mówiąc mam mieszane zdanie na temat tej lektury. Przeczytałam ją szybko (choć napisana wcale nie takim prostym językiem), bo gdzieś tam mnie wciągnęła. Tak naprawdę nie wiedziałam zbyt wiele na temat kariery Pana Jerzego ale okazuje się, że ma się czym pochwalić. Pan Stuhr bez wątpienia jest inteligentnym, światowym człowiekiem na poziomie, do tego z poczuciem humoru i myślę, że pewnym siebie (może w niektórych fragmentach nawet za mało skromny). Napewno należą Mu się wielkie brawa za odwagę, bo pojawia się w tej książce bardzo dużo krytyki skierowanej do konkretnych osób, jak i instytucji czy społeczeństwa. (Ciekawa jestem jak zareagowali Ci o których autor wspomniał... )
Tylko... No właśnie, czy nie za dużo tych negatywnych opisów.Wychodzi na to, że 3/4 rzeczy które otacza Autora są nie takie jak być powinny. Dziwi się krytykom literackim, teatralnym, że obsmarowali jakiś film, przedstawienie, że nie słusznie itd a sam ma wiele zastrzeżeń do wielu ekranizacji, aktorów. Więc skoro On może źle o czymś pisać to ktoś inny chyba też... Zresztą, ja tam się nie znam więc nie wypowiem się co dobre a co złe. No ale to w końcu Jego dziennik więc pisać mógł co chciał.

Teraz się zastanawiam czy polecać Wam tą książkę czy raczej nie. Ale chyba jednak warto, chociażby z samej ciekawości (tak jak u mnie) sięgnąć po tą lekturę.


 



środa, 17 lipca 2013

Pierwsze kolczyki

Nastał dzisiaj ten dzień... Dzień w którym mojej Dziecię wzbogaciło się o małe kolczyki. Dusia już z pół roku temu chciała przebić sobie uszka ale w końcu rozmyśliła się, więc temat zanikł, bo nic na siłę. Przed weekendem na nowo zaczęła o tym wspominać ale na wszelki wypadek odczekaliśmy kilka dni, bo a nóż tym razem znowu zmieni zdanie. Ale nie zrobiła tego. I tak oto dziś odwiedziliśmy kosmetyczkę. Pani bardzo miła, z podejściem... Zagadała Klaudię, pokazała pistolecik a potem pstryk pstryk i Dusia zdziwiona, że już ma kolczyki w uszach. Powiedziała, że tylko troszkę poczuła ale nie bolało. Wybrała sobie złote z czerwonym oczkiem (a byłam pewna, że wybierze niebieskie). Póki co zadowolona. Teraz mam nadzieję, że ładnie będzie chodzić minimum miesiąc w tych leczniczych kolczykach.





Wiem, że wiele Mam przekuwa uszka swoim córeczkom jak są malutkie. Ja osobiście uważam, że kolczyki u kilkumiesięcznego Dziecka to zbędna ozdoba. Wolałam z tym poczekać ja Dusia podrośnie i sama będzie chciała. Ale nie oceniam i nie krytykuję mam które robią inaczej, bo przecież Każda ma swój rozum i robi jak chce :). A jak było u Was? Wasze Panienki mają przebite uszka? W jakim wieku były?



poniedziałek, 15 lipca 2013

Czym mniej tym lepiej?

Widziałam dzisiaj nowy teledysk Eweliny Lisowskiej i... szok... Może utwór mnie nie porywa ale nie było by takiej tragedii gdyby nie Jej strój. Nie obejrzałam go w całości, bo nie mogłam. Może faceci z większym entuzjazmem będą to oglądać ale ja nie. Dla mnie jest niesmaczny i już. Wiem, że Ewelina jest młoda, zgrabna, ma dosyć oryginalny image, że niby tak na rockowo i wiele jej stylizacji podoba mi się, mimo, że ja tak się nie ubieram. Ale ta... Jak dla mnie widać za dużo... zbyt uwodzicielsko... I po co? Czy jakby miała na sobie trochę więcej to teledysk nie byłby fajny? Tak się teraz zastanawiam ile osób zajrzy na youtube by rzeczywiście pooglądać ten teledysk a ile by popatrzeć sobie na te nagości.Czy to jest nowy sposób młodych gwiazd na przyciągnięcie fanów (w tym przypadku chyba bardziej męskiej części publiczności)? Czy to celowy zabieg by wzbudzić kontrowersje, by w mediach gadali? Nie da się inaczej?
Jakoś to jak wygląda w tym teledysku nie pasuje mi do tej Eweliny która udziela wywiadów w tv, uśmiecha się... Nie wątpliwie zawsze w jej ubiorze, wyglądzie, teledyskach był jakiś pazur... Ale tym razem... Pazur drapnął moją wrażliwość estetyczną...
Sama Ewelina broni się mówiąc: " Teledysk wzbudził wiele kontrowersji. Ale ja nie miałam na celu szokować.Po prostu mieliśmy taki pomysł na ten klip, dostałam taką propozycję od ekipy filmowej i od stylistki, a że podobałam się sobie w tym stroju, nie miałam nic przeciwko. Dopiero później zobaczyliśmy, że to jednak było mocne, czego się absolutnie nie spodziewaliśmy" Czyżby? Jak można się tego nie spodziewać nagrywając teledysk w tak skąpym stroju?

Oby to był jednorazowy wybryk i oby nie zaczęła naśladować Dody (mistrzyni minimalizmu jeśli chodzi o strój).

Kto jeszcze nie widział owego teledysku niech kliknie i oceni. Może ja przesadzam? Może jestem zbyt staroświecka? Może jestem przewrażliwiona, ponieważ nie przepadam za tymi wszystkimi nowymi "gwiazdkami" jakie w ostatnim czasie pojawiły się?

sobota, 13 lipca 2013

Piaskowy rysunek

Czym są piaskowe rysunki? To kreatywna zabawa plastyczna polegająca na tworzeniu kolorowych obrazów przy użyciu kolorowego piasku,  którym posypuje się poszczególne, lepkie powierzchnie obrazka, tworząc w ten sposób wspaniałe, kolorowe dzieło sztuki.

W zakupionym zestawie znajdują się różne kolorowe piaski i plansza z rysunkiem. W sklepach można znaleźć różnorodne wzory. Przeznaczone jest to dla Dzieci powyżej 5 lat. Cena około 30zł (ale oczywiście są tańsze i droższe).

Kupiliśmy Dusi coś takiego w ramach prezentu od Zajączka Wielkanocnego. Dokładnie taki zestaw jak na zdjęciu poniżej

 
Córcia na początku bez większego entuzjazmu zabrała się za tworzenie rysunku ale gdy wykleiła kilka pierwszych elementów i zrozumiała jak to trzeba robić odrazu zmieniła nastawienie i z chęcią pracowała nad tym. W tym zestawie poszczególne fragmenty są ponumerowane i jest mała rozpiska jaki kolor pod daną cyferką, ale Dusia i tak robiła jak jej się podobało. Tak naprawdę godzinka-półtora i dzieło stworzone a efekt super. Szkoda trochę, że była tylko jedna plansza do wyklejania, tym bardziej, że zostało Nam sporo piasku. No ale... Zostawiłyśmy go i kiedyś wykorzystamy np. do ozdabiania jakiś laurek itp.


Warto rysunek rozłożyć np. na jakiejś tacy po na pewno trochę porozsypuje się wokół, zresztą po wyklejeniu danego fragmentu nadmiar też trzeba zsypać. 
 Tylko musicie uważać, bo łatwo z danego elementu oderwać papierek razem z klejem. U Nas niestety w kilku miejscach tak się zrobiło Dusi, więc najlepiej jak Rodzic pomoże w tej czynności. A to już gotowy rysunek  :)


 Zalety:
-Pobudza wyobraźnię dziecka.
- Poprawia koordynację ruchową.
- Uczy kreatywnego zastosowania kolorów.
- Dziecko tworzy własne niepowtarzalne dzieło sztuki.


Myślę, że jeszcze kiedyś kupimy Dusi coś takiego.


czwartek, 11 lipca 2013

"Życie życie to są chwile, tak ulotne jak motyle"




  




Tak mnie jakoś natchnęło na przejrzenie zdjęć które zrobiła dawno dawno temu. I postanowiłam pochwalić się dziś moimi motylkami :)

środa, 10 lipca 2013

Dusia powiedziała...

Bawimy się w domu i zrobiłam coś nie tak jak Dusia powiedziała i usłyszałam:
-Kobitko, no co ty, nie słuchasz mnie?


-Mamuśśśś, mamuśśś...
-Co się stało?
-Poszłam do babci Alusi do ogródka i tam niestety było błotko...
-I?
-I niestety wdepnęłam w to błotko... Potem niestety przewróciłam się i niestety ubrudziły mi się klapki i nogi...
-To teraz niestety trzeba umyć nogi i buty...
-No niestety trzeba...


 Z serii... Co wymyślić, żeby nie spać...
-Nie mogię spać, bo jak oczy zamykam to mnie bziusiek boli..."
Po 5 minutach:
 -Mamuś... bo zapomniałam ci powiedziec coś ważnego, że kocham Cię
Po 5 minutach:
-A wogóle to, że mi się nie chce spać i będę łobuzować na łóżku.


Rozmowa Dusi z babcią
-A jak byłaś tam u Cioci Ani to Ciocia zabrała Cię gdzieś na spacer?
-Tak, do takiego parku
-I co ciekawego było w tym parku?
-Takie 3 duże dęby?
-Dęby?
-No tak, to takie drzewa, nie wiesz?


Idę z Dusią na niby wycieczkę z pluszowymi kotkami...
-To teraz pójdziemy do Babci Alusi, pewnie się rozbawicie, a potem jak będzie trzeba wracać to będzie żal i płacz.


Ech... ta moja Mała Mądrala. Codziennie zaskakuję mnie jakimiś swoim tekstami, nowymi słówkami albo rozbawia do łez. A jak zacznie coś opowiadać albo tłumaczyć... Oj to muszę kiedyś nagrać i pokazać, bo nie da się tak tego zapamiętać i napisać żeby tak fajnie wyszło.


niedziela, 7 lipca 2013

Żelkowe stworki

Dusia smakoszem żelków nigdy nie była. Od czasu do czasu kupię Jej, bądź dostanie i zje kilka ale bez większego apetytu. Chyba, że są to jakieś żelki z kwaśną posypką, to takie lubi.
Jakiś czas temu dostała właśnie pakę "Śmiej żelków" z Nimm2, napoczęłam, zjadła z 5, a że ja za tym smakołykiem też nie przepadam to tak sobie leżały w szafce. Wczoraj postanowiłam je w końcu wyrzucić ale Klaudii widząc opakowanie i pamiętając reklamę w tv postanowiła najpierw coś z nich stworzyc. I powstały m.in. takie oto stworki:


 Mamuśka też postanowiła zaszaleć i standardowo zrobiła motylka, słoneczko i kwiatka ;)


środa, 3 lipca 2013

"Piątek trzynastego"



Bardzo fajna, napisana prostym językiem, "lekka" książka Agaty Bizuk, w sam raz do czytania podczas wylegiwania się na słoneczku  (ale nie tylko) :)
Główna bohaterka ma dosyć czekania na ukochanego który zarabia na ich wspólne życie za granicą, sama nie może znaleźć pracy w Polsce wiec postanawiam wyjechać do swojej siostry do Irlandii. A tam... różne rzeczy zaczynając się dziać... Ale nie napiszę co, bo to już zainteresowani muszą przeczytać sami. Dodam, że po jakimś czasie wróci do kraju w którym będą czekać na Nią nowe problemy i wyzwania...

Ja przeczytałam ją szybciutko bo byłam bardzo ciekawa losów głównej bohaterki. Zakończenie nie zaskoczyło mnie ale w trakcie były "niespodzianki". Można się przy niej pośmiać (główna bohaterka jest z natury pesymistką ale poczucie humoru ma spore i Jej teksty potrafią rozbroić) ale również wzruszyć się (poleciała mi łezka w pewnym momencie).