W zeszłym roku postanowiliśmy, że będziemy mieli żywą choinkę. Mamy własny mini lasek więc nawet nie trzeba było kupować. Miała być mała, żeby na stoliczku postawić a wyszła taka, że ledwo do sufitu się zmieściła. Tak nam się podobała, że i tym razem G przytargał żywą... O ile w zeszłym roku drzewko było duże to tym razem jest gigantyczne... Trzeba było obciąć część gałązek, bo zajmowała by 1/3 pokoju :P.
Nasza choinka nie wygląda jak te co spotyka się w marketach... Nie ma zachowanej jakieś konkretnej kolorystyki, brak pięknych dużych malowanych bombek itd. Nasza choinka wygląda bardziej jak stragan na odpuście... ;) ale to nic... Jest nasza... i też ma swój urok...
Ubraliśmy ją wspólnie w trójkę w niedzielę. Jest kilka starych ozdób, coś tam kupiłam, są pierniczki ozdobione przez Dusię i kilka rzeczy które razem z nią zrobiłam. Są łańcuchy i migoczące światełka...
A dodatkowo Dziecko mnie nie darowało i uparło się, że w swoim pokoju też chce mieć choineczkę... No i ma :)
Wpis ten powstał na PROJEKT CHOINKA który sobie ostatnio wymyśliłam i serdecznie zapraszam do przyłączenia się :)
Jak dla mnie jest super. Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńZapach żywej choinki jest cudny:) Szkoda tylko, że tak kłuje wrednie:)
OdpowiedzUsuń