Wyfrunęły one spod skrzydeł Wydawnictwa Nasza księgarnia.
Autorem natomiast jest René Goscinny a ilustratorem Jean-Jacques'a Sempé.
Na pierwszy rzut poszedł "Mikołajek" a tam kilkanaście opowiastek głównie o szkolnych perypetiach tytułowego bohatera oraz jego klasowych kolegów: Kleofasa, Alcesta Ananiasza, Gotfryda, Rufusa, Euzebiusza i Joachima. Oczywiście, żeby nie było, nie siedzą oni tylko w szkolnych murach... Dodatkowo czasem wybierają się na wagary, odwiedzają siebie na podwórkach itd.
W trakcie poznajemy również rodziców Mikołajka, pewne dwie dziewczynki no i nauczycieli.
Ale muszę Wam powiedzieć, że wyżej wymieniona ekipa wzorem do naśladowania to nie jest. Liczne bójki, wieczne zamieszanie na lekcjach, nie zawsze mądre pomysły... Trochę się dzieje ;).. Nasz główny bohater aniołkiem zresztą też nie jest ale ma na tyle sympatyczną osobowość, że nie można go nie lubić. Pozatym wydaje mi się, że poprostu troszkę pecha ma, bo wielokrotnie chce dobrze ale ostatecznie różnie to wychodzi. :P.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie bardzo prostym językiem, choć z racji, że napisane zostało to dawno temu to czasem pojawia się jakieś słówko przy którym Dusia pytała co to znaczy. Tak czy siak książkę czyta się naprawdę lekko, rozdziały są dość krótkie i po przerobieniu chociażby trzech, czuje się nadal niedosyt. Często pojawiają się też rożne powtórzenia. Nie sądzę wprawdzie by autor myślał, że czytelnicy mogą mieć problem z pamięcią no ale taka forma jest tu obecna. Czasem to już mi się nudziło czytanie co i rusz, że "Alcest to mój przyjaciel, jest gruby i lubi jeść" albo, że "Ananiasz jest pierwszym uczniem i pieszczoszkiem pani"a Dusia powarkiwała i wtrącała: tak tak wiem, ale jak tak sobie myślę to m.in. to sprawia, że książka ma swój specyficzny charakter. Zresztą nie zapominajmy, że wszystko opowiada Dziecko, i "mówi" to co mu w głowie siedzi. Podejrzewam, że właśnie dlatego Dusia tak polubiła tą pozycję, bo to trochę tak jakby rozmawiała z kolegą z klasy. Jest w stanie zrozumieć wiele zachowań (choć mam nadzieje, że nigdy nie przyjdzie jej do głowy np ucieczka z domu) i aktualnych emocji pojawiających się u Mikołajka a z drugiej strony niekiedy pokiwa głową i stwierdzi, że tak nie powinno się robić. Rodzic przy okazji też może zobaczyć jak pewne sprawy odbierane są przez Dzieci i że to co dla nas dorosłych wydaje się błahe to w oczach maluchów przybiera wielkie znaczenie. ;)
Jeśli chodzi o ilustrację to nie znajdziecie tu wielkoformatowych, kolorowych obrazków, wręcz przeciwnie. Na co którejś stronie pojawia się różnej wielkości, zwykły czarno-biały rysuneczek. Chociaż w sumie to nie są one takie zwykłe... Jak dla mnie niby prosta kreska a jednak ma coś w sobie. Dusi zresztą też się spodobały :)
Aktualnie jesteśmy w połowie kolejnej książeczki z serii czyli "Wakacje Mikołajka". Szkoła zakończyła się i przyszły upragnione dwa miesiące laby. Mikołajek wraz z Rodzicami wybywa na wczasy a tam... następna dawka śmiesznych przygód i sytuacji. Wprawdzie nie ma kolegów z klasy ale za to pojawiają się nowi, poznani w pensjonacie. A potem jeszcze kolonia... oj będzie się działo.
Wszystko utrzymane jest w podobnej tonacji ale to nie znaczy, że czytanie następnej części staje się nudne... O nie... Wiecie ile ciekawych rzeczy może wydarzyć się przez tyle dni?. Jeśli nie, to koniecznie przeczytajcie. ;)
Ja ze swojej strony mogę zagwarantować, że owa lektura jest świetnym poprawiaczem humoru i nie raz w głos się roześmiejecie. Jestem również przekonana, że większość wkręcić się w przygody Mikołajka tak bardzo jak ja z Dusią. A właśnie, może Wy znacie już przygody owego bohatera?
Ps. Zgadnijcie jaką bajkę aktualnie Dusia najchętniej ogląda (oprócz Kucyków oczywiście)? W planach mamy też obejrzenie filmu :)
Wpis o "Mikołajku" pojawił się tu w ramach udziału w Projekcie Przygody z książką 4 :)
Ps. Zgadnijcie jaką bajkę aktualnie Dusia najchętniej ogląda (oprócz Kucyków oczywiście)? W planach mamy też obejrzenie filmu :)
Wpis o "Mikołajku" pojawił się tu w ramach udziału w Projekcie Przygody z książką 4 :)
Syn właśnie dziś wrócił do Mikołajka :)
OdpowiedzUsuńMikołajka uwielbiał mój brat, ja prawie napisałam o nim pracę magisterską (w ostatnim momencie zmieniono mi temat), a teraz zaczytuje mój syn. Całą rodzinką często oglądamy film na DVD i choć to już chyba dwudziesty raz był ostatnio, to ciągle tak samo nas bawi:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co pojawiło by się w takiej pracy :-)
Usuńja też:)
UsuńNasza przygoda z Mikołajkiem zaczęła się w wakacje od "Wakacji Mikołajka". Córce bardzo się spodobała ta książka, od razu kazała wyszukać sobie kolejne części.
OdpowiedzUsuńKolejne części również podobały się Córce?
UsuńCórka bardzo go lubi! Czytali z mężem książkę , oglądała film :)
OdpowiedzUsuńA mnie się ciągle wydaje, że MIKOŁAJKI są raczej dla dorosłych, tych dorosłych z poczuciem humoru i pamiętających czasy dzieciństwa ;-)
OdpowiedzUsuńTrochę może faktycznie tak jest... W niektórych momentach mnie coś bawiło a Dusia podejrzewam że nie wyłapała nawet o co chodzi.Jednak oceniając całościowo myślę że owa lektura zdecydowanie nadaje się też dla prawie 8 latki ;-)
UsuńMój mąż cytuje z pamięci. Moja córka jeszcze nie zna (trochę przeze mnie).
UsuńNiesamowicie zabawny ten Mikołajek :)
OdpowiedzUsuńuwielbiałam Mikołajka:)
OdpowiedzUsuńMikołajek -ekstra jest :)kocham:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - te opowieści niezwykle bawią najmłodszych, choć przecież Mikołajek to starszak;) (jeśli chodzi o "datę urodzenia";)).
OdpowiedzUsuńA dziecięce spojrzenie na świat bohatera jest przeurocze:)
Czytałam w dzieciństwie. Muszę teraz Ali podsunąć :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy Mikołajka, ale ma to do siebie, że trochę za dużo sformułowań (tych mało chlubnych) zostaje w głowach moich synów.
OdpowiedzUsuńMikołajek to jedna z moich ulubieńszych serii. Na razie czeka na Tuśka, aż podrośnie. Ja za to do niej czasami wracam, bo lubię ten humor. Myślę, że jako dorosły dostrzegam zupełnie inne rzeczy, niż dziecko. Dlatego te książki są takie fajne, bo są dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńNajpierw polubiłam za rysunek, po chwili za dawno-szkolne przygody i chłopackie klimaty ;-)
OdpowiedzUsuńMilo polubiła od razu, więc Mikołajek ma się u nas dobrze!