Z gotowaniem u mnie tak średnio... MasterChefem nigdy nie zostanę ale powiedzmy, że z głodu to by chyba nikt znowu przy mnie nie umarł... tyle że nie czuję się w kuchni jak ryba w wodzie... Za to lubię jak Dusia czasem się angażuje i wspólnie ze mną coś przygotowuje...
Za to bardzo lubię gry... i spędzanie przy nich wspólnie czasu... Może nasza kolekcja planszówek itp nie jest jakaś ogromna ale kilka pozycji już się w niej znajduje.
A wiecie co jest najlepsze? Wszystkie trzy rzeczy o których wyżej wspomniałam Ktoś genialny połączył w jedno... I super to Mu/ Im wyszło...
Chodzi mi bowiem o grę "Królewski Kucharz" :)
Jest ona tak godna uwagi, że muszę ją zaprezentować :).
Zacznę może tak standardowo.
W środku pudełka które widzicie powyżej znajdują się:
- 1 plansza główna - Królewska spiżarnia
- 4 plansze z deskami
- 20 kart królewskich potraw
- 150 żetonów - składników, przypraw i sposób przyrządzania
- książeczka z instrukcją
- a dodatkowo czapka kucharza i 2 drewniane łyżki
- autorzy pomyśleli nawet o tym by dołączyć 4 woreczki ze struną, dzięki którym żaden żeton nie zgubi się.
To co według mnie jest ważne - wszystkie elementy gry są naprawdę wysokiej jakości i nie trzeba się martwić, że coś się pościera/ zniszczy po kilku rozgrywkach... a nawet i po 50 :)
Przy rozpakowywaniu trzeba oczywiście najpierw wszystko powypychać ale poradzi sobie z tym bez problemu każdy, nawet mały, Szkrab
Teraz coś o zasadach itd.
Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy i polega na przygotowaniu królewskiego dania. Na początku na planszy główniej należy ułożyć wszystkie żetony i karty z daniami (tak jak widać to na zdjęciu wyżej) a każdy z uczestników dostaje planszetkę na której będzie układał wszystko to co mu potrzebne. Następnie gracze losują jedną potrawę którą będą przygotowywać i zaczynamy :). Wygrywa ten kto jako pierwszy w trakcie pobierania w każdej kolejce po jednym z 3 rodzai żetonów zgromadzi wszystkie odpowiednie dla potrawy rzeczy czyli ją ugotuje ;)
Żeby jednak nie było tak prosto i przede wszystkim nudno wśród żetonów znaleźć można kilka niespodzianek:
- 2 żetony "Surówka" - które pozwalają na dodatkowe losowanie
- 2 żetony "magiczny składnik" - można zastąpić wybrany składnik
- 2 żetony " Wróżka Inezz" które chronią przed czarami złego Kuchraza
- 1 żeton "przesoliłeś" i 1 "przypaliłeś" - czyli właśnie złe czary. Gdy ktoś je wylosuje musi odpowiednio oddać albo wszystko co do tej pory nazbierał albo zostawić tylko sposoby przyrządzania.
I choć złe żetony są tylko dwa to zdarzyć się może, że Ktoś ma strasznego pecha i wylosuje obydwa, tak jak np ja przy pierwszej rozgrywce ;)
Wedle Dusi to mogłoby ich wogóle nie być, za to ja z G. stwierdziliśmy, że dla pikanterii powinno być ich więcej ;).
W zależności od wieku i stopnia zaangażowania można grać na różnych stopniach trudności: Mały kucharz, Kucharz z doświadczeniem, Mistrz, Arcymistrz, TOP od the TOP i The royal Chef.
Tak naprawdę zasady ogólne nie zmieniają się, pojawiają się co jedynie małe różnice i dodatkowe opcje. Grać można bez żetonów specjalnych, przygotowując po jednej albo po dwie potrawy, a jak ktoś się ciut lepiej zna (albo poprostu ma dobrą pamięć) można wzajemnie zgadywać jaką potrawę przyrządza przeciwnik albo podczas gry używać tylko języka angielskiego (na każdym żetonie znajdują się bowiem nazwy również w tym języku).
Ja z Dusią najczęściej gram na "Arcymistrzu" czyli przygotowujemy po dwie potrawy. Narazie nie chowamy przed sobą kart z daniami i nawet nie próbujemy zgadywać potraw, bo na to kiedyś może przyjdzie pora. Angielską wersję póki co też sobie darujemy, bo u mnie trochę na bakier z owym językiem no a Dziecko me dopiero zaczyna się go uczyć.
Na ogół gramy sobie we dwie ale G. będąc ostatnio przez tydzień w domu miał okazje rozegrać z nami 2 rundki :)
Całą Trójką zgodnie uważamy, że jest to naprawdę świetna i bardzo pomysłowa gra, przy której można spędzić miło, wspólnie czas.
Jest ona przeznaczona teoretycznie dla Dzieci od lat 6 ale myślę, że te ciut młodsze też sobie będą znakomicie radzić... i jak widać starszyzna też się przy tym dobrze bawi ;)
Dodatkowo w książeczce z instrukcją na końcu znajdują się prawdziwe przepisy na wszystkie występujące w grze potrawy. Super, co nie? :D
Wspólnie z Dusią wymyśliłyśmy też nieco inne zastosowanie owej gry - zabawę w restaurację.
Ja jako gość rozsiadam się wygodnie w fotelu, z kart z daniami, czyli menu, wybieram sobie to na co mam ochotę a moja Mała Kuchareczka mi to przygotowuje. Nawet nie wiecie jakie pyszności potem zajadam ;)
Krótko podsumowując - Grę zdecydowanie POLECAMY!
Super ta gra! Mojej Domi na pewno by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie musisz zakupić ;-)
UsuńWidzialam ta gre. Trzymala ostatnio w reku i zastanawialam sie czy kupic. Stwierdzialam, ze jeszcze poczekam. Filip skonczyl dopiero 9 miesiecy a ja glupolek mam juz cala pulke gier i ksiazek dla starszych dzieci.
OdpowiedzUsuńTo niezłe zapasy szykujesz :-). Za jakiś czas odkurzysz i będzie jak znalazł ;-)
UsuńCzytałam już wcześniej o tej grze i też były to same pozytywy. Muszę jednak poczekać jeszcze trochę, aż moje dziewczyny podrosną.
OdpowiedzUsuń