wtorek, 20 stycznia 2015

Z życia Szarusia

Szaruś jest naszym 2 kotem... Kilkukrotnie wstawiałam jego zdjęcia śpiącego razem z Dusią ale dziś postanowiłam przedstawić Wam go ciut lepiej.

Poprzedni sierściuch był z nami rok po czym postanowił wyjść na dłuższy spacer na drogę i już nie wrócił :(. Wtedy stwierdziliśmy, że narazie nie będziemy żadnego nowego brać ale po kilku dniach G. niby przypadkiem znalazł ogłoszenie, że Ktoś ma na wydanie maluszki... Następnego dnia razem z Dusią pojechał i jednego przywiózł. I tak oto nowy kotek jest z nami już kilka ładnych miesięcy. Urosło już bydle sporo, czasem mnie wkurza ale jakoś tak teraz nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie mieli kota w domu. Choć doskonale pamiętam, że jeszcze 1,5 roku temu byłam przeciwnikiem trzymania owych zwierzaków w miejscu innym niż podwórko ;)

Szaruś jest całkiem inny niż poprzedni Mruczek. Przede wszystkim nie kopie mi w kwiatkach i nie skacze z pazurami na moje łydki. Nie chcielibyście widzieć jakie mam szramy na nogach po tamtym pupilku ;) Fotele oczywiście doniszczy do reszty ale w sumie to już jakoś nie kole mnie to w oczy ;).
Ma kilka cech którymi doprowadza mnie do szału, no ale...

Jest strasznym mruczkiem... Głośno dopomina się o jedzenie, czasem potrafi pół dnia miauczeć i nie idzie mu dogodzić, regulanie zrzuca Dusi choineczkę z parapetu a jak już postanowić spać u nas w łóżku to tylko i wyłącznie na poduszce zahaczając o nasze głowy, czego nie rozumiem, bo jak łapie drzemkę u Dusi to zawsze wtula się gdzieś z boku.

Od małego nie był jakimś wielkim "przytulasem" choć teraz czym starszy tym bardziej lubi być głaskany i pieszczony. No i ogólnie obecnie śpioch się z niego zrobił a co najważniejsze coraz rzadziej zdarza mu się szaleć po całym domu nad ranem gdy to akurat leci moja ostatnia godzina snu.

Jedno jednak się nie zmieniło... Gdy tylko zadzwoni mi budzik ten pędem biegnie do mnie i tak długo będzie chodził po mnie i mruczał do ucha aż się nie podniosę... a potem gdy idę budzić Dusię robi to samo :P. Dodatkowo jak pies potrafi warować przy drzwiach albo lecieć gdy tylko usłyszy jak ktoś wchodzi :).



Żarłok też z niego straszny, ale przynajmniej nie wybrzydza i wcina z apetytem najtańsze puszeczki i suchą karmą nie pogardzi. Nie wspomnę już o resztach po nas... Uwielbia pochlipać nawet słodkie mleko z płatkami, zlizać masło z chleba a jak się trafi dobra zupa albo kawałek kotleta to jest w siódmym niebie.

Na dwór oczywiście trochę go ciągnie i kilka razy nam czmychnął, jednak póki co woli chyba domowe zacisze, bo szybko wraca. Staramy się jednak pilnować go, bo nie chcemy by skończył tak jak jego poprzednik. :(

Z ulubionych zabawach to zdecydowaniem ganianie za cieniem, albo za zajączkiem tzn światełkiem odbijanym przy użyciu lusterka. Często też rzuca się na swoje odbicie w drzwiach od tarasu i dziwię się, że jeszcze nie wybił tej szyby. No i strasznie wpieniają go ptaszki które przylatują do naszego karmniczka ;).

Że Dusia go uwielbia to chyba pisać nie muszę, co nie? Przecież to oczywiste :)


11 komentarzy:

  1. Kotki są słodkie, tylko ta moja alergia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to przykro mi :-( u nas na szczęście nikt nie ma.

      Usuń
  2. Mamy kota, podwórkowo-garażowego ;) Do domu nie jest zapraszany choć sam się czasem wprosi na chwilę. Ja osobiście nie wyobrażam sobie skakania kota po meblach i wbijania pazurów w wypoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu też sobie tego nie wyobrażałam ;-)

      Usuń
  3. Nasz kotek dwa dni temu wyszedl i nie wrocil :( Bardzo tesknimy i mamy nadzieje, ze jednak jeszcze sie pojawi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak tam? Wrócił kotek?

      Usuń
    2. Wrocil dopiero wczoraj. Wyglada tak jakby ktos go przygarnal do siebie na te kilka dni, bo wrocil czysciutki i z duzym brzuszkiem :)

      Usuń
  4. Ahh koty to wspaniałe zwierzaki, ja tak samo nie wyobrażam sobie już życia bez naszego Pyśka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasz kot też kiedyś wyszedł i nie wrócił, dlatego obecny wychodzi na zewnątrz tylko na smyczy. Wbrew pozorom jest mu z tym całkiem nieźle. Typowy kotek do przytulania.

    OdpowiedzUsuń
  6. My tez mamy jednego kotka przyblede ale takiej milosci i cierpliwosci w zwierzaku w stosunku do dzieci jaka on ma do moich pociech w zyciu nie widzialam :)
    Osobiscie nie przepadam za kotami wole psy i konie ale jemu nie moge sie oprzec :)

    OdpowiedzUsuń