czwartek, 22 listopada 2018

MILOWE

Cześć,
dawno się nie słyszeliśmy, prawda? Minęło już sporo czasu od mojej ostatniej recenzji. Proszę jednak o zrozumienie, bowiem nasze życie zmienia się po raz drugi – za kilka tygodni nasza rodzina przywita na świecie Mariankę, a Franek dojrzewa do roli starszego brata. :-)

Chciałam Wam dzisiaj napisać o czymś wyjątkowym. O czymś, do czego byłam przekonana na długo przed tym, jak trafiło to w moje ręce. O czymś, czego recenzję miałam gotową w głowie już po kilku minutach dotykania i oglądania. Nie ustaję w zachwycie i tym bardziej jest mi głupio, że ten wpis pojawia się z kilkumiesięcznym opóźnieniem, ale może to wcale nie jest taki zły termin – zbliżają się mikołajki i gwiazdka, więc jeśli ktoś szuka inspiracji na wyjątkowy upominek, to służę recenzją.


„To sposób na wspólne spędzanie wolnego czasu, budowanie rodzinnych relacji, rozwijanie u dzieci poczucia własnej wartości, uwalnianie inteligencji i kreatywności, rozwijanie kompetencji społecznych i emocjonalnych” - tak o MILOWYCH Kartach Rozwojowych dla dzieci piszą ich twórczynie. Czym są MILOWE? Jest to kompletna, gotowa do zastosowania metoda, na którą składają się:
-        42 karty z przepięknymi obrazkami (są to skany obrazów ręcznie malowanych suchymi pastelami, nie jest to grafika komputerowa!) + 3 puste karty do swobodnego wykorzystania,
-        poradniki dla rodziców i specjalistów wyjaśniające ideę metody oraz proponujące różnorodne gry i zabawy z wykorzystaniem kart,
-        warsztaty dla dzieci i rodziców oraz warsztaty i szkolenia dla specjalistów.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Powtórka z chemii

Lubiliście w szkole przedmiot zwany chemią? Bo ja osobiście średnio... Jakoś te wszystkie pierwiastki, reakcje, wzory itd itp nie chciały mocno zostawać w mej głowie. Choć biorąc pod uwagę, że chodziłam do Technikum Ochrony Środowiska (tak wyszło ;) ) to chemie powinnam mieć w jednym palcu, ponieważ bardzo często pojawiały się jej elementy... baaa... nawet kilkukrotnie miałam praktyki w laboratorium :P. Tamto jednak było hmmm... 10 lat temu... Serio? to już tyle czasu minęło od mego zakończenia edukacji??? Ech... 
Nawiązując jednak do tytułu tego posta, wyjaśnić bym chciała, że wcale nie natchnęło mnie na powtórkę tablicy Mendelejewa ;). Więc czemu taki? Ano Dusia przypomniała sobie ostatnio pewien eksperyment o nazwie chemiczne jojo i postanowiłyśmy kolejny raz go wykonać :). Wprawdzie pokazywałam go już TUTAJ lecz to było 3 lata temu także takie nowe przypomnienie nie zaszkodzi :).

Do jego wykonania potrzebowałyśmy: oleju roślinnego, barwników spożywczych, sody oczyszczonej oraz akcesoriów w postaci słoika i kubeczków. Dodatkowo przyda się również coś na kształt pipety ewentualnie strzykawka albo puste opakowanie po kropelkach :).

Nim jednak zobaczycie zdjęcia, plus krótki filmik, to w ramach krótkiej powtórki dodam jeszcze kilka słów wyjaśnienia co w tym słoiku działo się. 
Wkrapiane barwnikowe kuleczki w momencie zetknięcia się ze znajdującą na dnie sodą, zostają "otoczone" dwutlenkiem węgla przez co stają się lżejsze i unoszą do góry. Natomiast gdy już wypłyną na powierzchnię, dwutlenek węgla ulatnia się, i wtedy znów opadają na dno... I tak w koło :)

środa, 18 lipca 2018

Kropelkowe tworzenie

Szaro buro i ponuro...  Znowu pada i zimno albo najpierw straszna duchota a potem burza. W poprzednim poście pokazywałam jak relaksuje się z Dusią podwórkowo w czasie prawdziwych letnich dni a teraz cóż... nasze zajęcia dostosować musimy do aury za oknem. Żeby jednak nie było, na dwór też w miarę możliwości wychodzimy (spacer po polach w kaloszach, skoki na trampolinie gdy przeschnie i takie tam) ale jednak więcej czasu siedzi się w domu. I tak oto gdy nie jestem w pracy produkujemy np glutki DIY (pokazywałam ostatnio na fb KLIK) budujemy miasteczko z lego lub zainspirowane kropelkami deszczu działamy tak jak zaraz zobaczycie :)


Pomysł na rysunki stworzone z kropel widziałam kiedyś na blogu Blondynki kreatywnie ale sporo czasu minęło zanim same za to zabrałyśmy się. 
Co było potrzebne? Przede wszystkim coś w co za mocno nie wsiąka woda ... Zwykła kartka z bloku odpada więc najpierw wypróbowałyśmy białą kalkę (dawała redę ale trochę marszczyła się) a potem wyciągełyśmy kawałek jakby plastikowej koszulki (nie wiem do czego to konkretnie służy i jak określić ale sprawdziło się w 100% tym bardziej, że jedną rzecz wystarczyło zetrzeć aby móc wyczarować kolejną). Oprócz podłoża niezbędne jest  też coś na kształt pipety więc my wykorzystałyśmy puste opakowanie po kroplach do oczu (wiem, strasznie to wszystko pokombinowane u nas) oraz farby np akwarelowe.

Teraz czas na tworzenie...