Drugą pozycją była wydawnicza nowość „Pucio uczy się mówić”.
I tu były trudne początki, zainteresowanie synka niemal na poziomie zerowym.
Zachęcałam na różne sposoby, ale to również nie było to. Fakt, że Franko jest
uzależniony od „Ulicy Czereśniowej” i trudno znaleźć coś, co oderwie go od
ulubionej serii na dłużej, ale nie poddawałam się i regularnie proponowałam
Pucia. W końcu zaskoczyło! Synek zaczął sam przynosić tę książkę do wspólnego
oglądania. Pokazuje palcem na kolejne obrazki i każe mi je nazywać, a ja z
radością wydaję z siebie kolejne dźwięki, szalejąc z radości, kiedy moje
dziecko próbuje je powtarzać. (Choć i tak najlepsza jest zabawa w wyszukiwanie
na każdej stronie czarnego kotka…)
Przyszedł czas na kolejny internetowy hit – „Lalo gra na bębnie” oraz „Babo chce”. W serii znajduje się również „Binta tańczy”, ale tej części nie posiadamy. Mieliśmy te książki na półce już od dawna, ale nie proponowałam ich synkowi, ponieważ nie radził sobie z cienkimi stronami (tzn. radził sobie z nimi świetnie – próbując wyrywać je, drzeć i gnieść, czyli uprawiał sobie prywatne zajęcia sensoryczne). Nie przemawiała też do mnie szata graficzna tych książek. Ale kolejny raz Franko udowodnił, że ma swój własny gust, a matce pozostaje się do niego dostosować. Czytamy o przygodach Lalo i Babo codziennie, a kiedy skończymy… to zaczynamy od nowa. Chyba będę musiała nabyć trzecią część, bo te już znam na pamięć.
Na końcu dodam, że naszym podstawowym narzędziem edukacyjnym
w zabawie w dźwiękonaśladownictwo jest… nasze otoczenie. Korzystamy z każdej
okazji i powtarzamy dźwięki. Wielu z nich synek nie potrafi wymówić, ale z
ogromną fascynacją słucha tego, co ja opowiadam. Niektórych dźwięków nie
pamięta kilka dni po tym, jak je opanował, ale po jakimś czasie znowu do nich
wraca. Bawimy się więc wspólnie, ucząc się, jak brzmi świat.
W poście udział wzięli:
„Księga dźwięków” Soledad Bravi, wyd. Dwie Siostry,
Warszawa 2016
„Pucio uczy się mówić” Marta Galewska-Kustra, wyd.
Nasza Księgarnia, Warszawa 2016
„Lalo gra na bębnie”, „Babo chce”, Eva Susso, Benjamin
Chaud, wyd. Zakamarki, Poznań 2016
„Poznaję świat. Dźwięki”, Natalia i Krzysztof Minge,
wyd. Edgard, Warszawa 2015
„Karty obrazkowe na sznureczku. Pojazdy”, CzuCzu
Nigdy nie korzystałyśmy z takich pomocy :) Kapitana Naukę jednak bardzo lubimy!
OdpowiedzUsuńU nas te pomoce w zupełnie przypadkowy sposób się pojawiały, a myśląc o kolejnym wpisie uświadomiłam sobie, że już mała kolekcja się uzbierała. :-)
UsuńMamy Pucia i CzuCzu. Mamy też mnóstwo kartonowych książeczek. Hania uwielbiała i uwielbia gdy siedzi się z nią przed książką. Ma już 3 lata i buzia jej się nie zamyka :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pojawił się nowy Pucio - my niedługo kupimy, a Wy? :-)
UsuńU nas Księga była hitem. Tygrys wertował ją na okrągło. Nie raz bladym świtem zdarzyło mi się zasnąć z Księgą i Synkiem na rękach. Raz nawet w pól śnie wyrwało mi się, że żona robi kra kra :) Pucia wypożyczyliśmy z biblioteki i przez miesiąc był w ciągłym użyciu.
OdpowiedzUsuńŻona robi kra kra? :-) Teraz pojawił się nowy Pucio, zamierzamy niedługo go kupić, co i Wam polecam, skoro pierwsza część przypadła Wam do gustu.
UsuńSuper, naprawdę! Uwielbiam takie książki!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że post się podobał. :-)
Usuń