Będzie to taka mała kreatywna rzecz połączona z zabawą i przy okazji jest też nutka eksperymentu :). A do tego wszystko bardzo proste i nie wymagające wielkiego nakładu czasowego :)
Najpierw kwiatuszki które same rozkwitają :)
Wspólnie z Dusią z kolorowego technicznego bloku wycięłyśmy różne kształty kwiatków.
Następnie pozaginałyśmy do środka płatki.
Te większe kwiatuszki zostawiłam tak a mniejsze dodatkowo przykleiłam do wyciętych zielonych listków co by przypominały lilie wodne :)
I tak naprawdę koniec pracy. Teraz przyszedł czas na owy eksperyment :).
Potrzebowałyśmy jakąś powierzchnię z wodą. Pierwotnie miałyśmy skorzystać z prysznicowego brodzika ale wyszłyśmy jednak na podwórko do basenu.
Dusia delikatnie położyła nasze kwiatuszki na tafli wody...
... a potem chwilka oczekiwania i nasze kwiaty zaczęły rozkwitać :)
aż w końcu wszystkie pięknie rozłożyły się.
Dusia tak naprawdę nie wiedziała o co będzie chodzić w tym eksperymencie, bo jej nie zdradziłam wcześniej, więc tym bardziej była zachwycona dziejącym się "cudem".
A wiecie jak to się stało, że kwiatuszki rozkwitły?
Papier składa się z malutkich włókienek rozmieszczonych nieregularnie. Gdy zetkną się one z wodą nasiąkają i zaczynają pęcznieć... co powoduje, prostowanie się papieru :)
Nie wiem czy rzeczywiście istnieje taka zależność ale zanim z Dusią zaczekam robić kwiatuszki to po cichaczu wykonałam szybko jednego sama i sprawdziłam czy rzeczywiście rozkwitnie. Wtedy jednak nalałam do umywalki zimnej wody i choć udało się, to trwało to jednak dość długo. Natomiast woda w basenie była nieco cieplejsza i kwiatuszki zdecydowanie szybciej rozkładały się.
Ale to jeszcze nie koniec. Przygotowałyśmy również, w sumie w 5 minut, mini łódeczki. Wykorzystałyśmy do tego nakrętki od plastikowych butelek, wykałaczki, kolorowy blok oraz plastelinę :)
To już może nie eksperyment ale odrobina dodatkowej zabawy.
Łódeczki ładnie unosiły się na wodzie ale były dość delikatne. Wystarczyła nieco mocniejsza fala albo podmuch wiatru wywołany przez Dusię i robiły wywrotkę. W prawdzie udawało się je jeszcze odratować ale teraz już wiem, że następnym razem lepiej zamiast plasteliny użyć kleju na gorąco a żagle zamiast z bloku zrobić z pianki... wtedy łódeczki będą nieco bardziej trwalsze a zabawa dłuższa :)
A gdy zarówno kwiatuszki jak i łódeczki poszły już na samo dno, Dusia szybko powyjmowała je z wody i chlupneła do basenu tak jak stała, czyli w ubaniu :P
Piękne :) kwiatki może krótkotrwałe, ale te łódeczki?? Genialne :) Mam takich zakrętek w domu pełno, a jakos nie pomyślałam by własnie tak je wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńNakrętki to super sprawa... Można zrobić z nimi naprawdę wiele rzeczy :-)
UsuńEksperyment na prawdę ciekawy :) Musimy wypróbować obie zabawy w naszym basenie
OdpowiedzUsuńPolecam... Pracy mało a coś fajnego wychodzi :-)
UsuńJaki piękny, kolorowy zalew macie w ogrodzie! Są już małe jachty, brakuje tylko leżaków i będzie prawdziwy kurort :D
OdpowiedzUsuń