niedziela, 2 sierpnia 2015

Kolorowe psikanie

Połowa wakacji za nami. Nie mamy jeszcze dość wspólnie spędzanego czasu ale nie ukrywam, że Dusi trochę brakuje częstszego towarzystwa innych dzieci a nam niekiedy zdarza się ciut ponudzić... To są te momenty kiedy ja nie mam weny na kolejne zabawy z udawaniem (wszelakie domki, sklepy, kotki, lalki itp) a Dusia nie ma chęci na bardziej normalne rzeczy (granie w gry planszowe, zabawa w chowanego itp). Nie ukrywam również, że Dziecko me zasiada czasem do laptopa by pooglądać bajki czy w coś popykać ale to głównie wtedy gdy ja chcąc nie chcąc muszę zrobić coś w domu. Poza tym gdy dopisuje pogoda to spędzamy sporo czasu na podwórku i często jeździmy sobie rowerkami. W ruch idą też różne książeczki aktywizujące i nie tylko i choć nie chcę Jej za bardzo męczyć to czasem porobimy np jakieś zadania matematyczne czy zaganiam ją do samodzielnego czytania ;). Jak widzicie ostatnio raczej nie zdarza się nam tworzyć w domu jakiś mniejszych, konkretnych prac plastycznych ale to nie oznacza, że całkowicie zrezygnowałyśmy z kreatywnych działań... Poprostu jak już to szalejemy i bawimy się w nieco większym formacie ;).

Dziś kolejny raz właśnie coś z tej serii. :)
Do naszej zabawy potrzebne były przede wszystkim butelki z psikaczem np. po płynie do mycia szyb. Udało mi się nazbierać ich kilka więc potem wystarczyło rozpuścić w wodzie farby, przelać i zaczynamy. :)


ramach rozgrzewki Dusia miała do dyspozycji biały brystol rozłożony na trawie.
Na początku delikatnie, po małym psiknięciu a potem coraz więcej i z większym entuzjazmem ;)



Na kartce zaczęły tworzyć się artystyczne pomazańce i powstawały ciekawe wzory :)


Dziecko me po każdym psiknięciu zachwycało się i wołało: "popatrz, jak fajnie to wygląda" i rzeczywiście tak było.
W końcu stwierdziłyśmy, że brystol ma już dość i więcej farby nie wchłonie. ;)
Tak wyglądała na końcu owa kolorowa abstrakcja ;)


Tak jak sądziłam Dusia czuła mały niedosyt więc wyciągnęłam przygotowany wcześniej stary, pożółkły, obrus i powiesiłam go na bramie. No, to teraz duże pole do popisu...
Choć nie było to takie proste, ponieważ farby trochę ściekały, pojawiły się bardziej konkretne rzeczy: kwiatuszek, stworek i serduszko.


Co było dalej? Wielki szał... setki psiknięć, piruety... niczym zawodowy malarz w transie ;)



Po 30 minutach obrus całkowicie zmienił swój wygląd... Teraz był bajecznie kolorowy :)
Niestety nie mam zdjęcia jak wyglądał już na samym końcu, bo baterie w aparacie padły ale uwierzcie, że wyglądał fantazyjnie ;)

A z racji, że Dusi bardzo spodobało się takie psikanio - malowanie, resztki farb w butelkach zostawiłam i gdy tylko wykombinuje jakiś kolejny kawał materiału powrócimy do tej zabawy :)

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super pomysł... Tylko to już trzeba mieć jakieś farbki do tkanin :-(

      Usuń
  2. Ekstra pomysl,nie wpadla bym na to hehehe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie zabawy i niecierpliwie czekam jak Filip podrośnie. Chociaż dzisiaj też bawiliśmy się kreatynie. Młody wysypał bułkę tartą na kafelki w kuchni. No to bawiliśmy się w tworzenie obrazów palcem po kafelkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas chodzi za mną takie rysowanie na bułce czy na mące ale najpierw chce skombinować jakiś podświetlany stolik ;-)

      Usuń
  4. Kolejny świetny pomysł, my ostatnio ozdabialiśmy prześcieradło nóżkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. towarzystwo innych dzieci to zwykle największe marzenie jedynaków, sama widzę jak czasem brakuje tego J. :(
    my na szczęście mamy podwórko z placem zabaw, a Dusia kreatywną mamę :)
    bardzo pomysłowe prace!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na podwórku też można by powiedzieć plac zabaw: domek, piaskownica, zjeżdżalnia, huśtawka, teraz jeszcze i basen i namiot... Ale tych innych Dzieci trochę brak...

      Usuń
  6. I mamy świetny pomysł na wakacyjne szaleństwa z farbami!

    OdpowiedzUsuń
  7. rewelacja;) Monika Flok

    OdpowiedzUsuń