Za czasów przedszkola jedyne konkursy w których Dusia miała okazję brać udział to te recytatorskie. Jeśli były jakieś plastyczne to już bardziej całą grupą coś szykowali. Teraz w szkole sprawa ma się już nieco inaczej. Co i rusz wiszą kartki ogłaszające jakiś konkurs. W ubiegłym roku Dziecko me postanowiło trzykrotnie przyłączyć się do zabawy przygotowując coś z moją niewielką pomocą. Tak tak, staram się by jednak to Ona miała główny udział w tworzeniu, mogę podsunąć jakiś pomysł, mogę ciut przyłożyć rękę do tego ale wkurza mnie strasznie jak widzę czasem dzieła innych i jestem pewna na 90 procent, że Dziecko się tego nawet nie tknęło). Staram się również nie naciskać i w sumie jakoś specjalnie nie zachęcam (chyba, że w trakcie nagle jej się odechciewa to troszkę namawiam by nie rezygnowała i skończyła), jak wpadnie Jej coś w oko, ma chęci to ok, bierzemy się do pracy. I choć nie wygrane są najważniejsze to jednak wiadomo, że cieszy jak się uda. Za tamte zgłoszenia Dusia ma na kącie dyplom z wyróżnieniem, zjadła zajączka z czekolady w ramach nagrody pocieszenie no i zajęła też 1 miejsce zdobywając kolejny dyplom i książkę. :)
Zaczął się nowy rok szkolny więc i nowe konkursy. Narazie był jeden i powiem Wam szczerze, że jakoś nie miałyśmy weny ale... Pani wychowawczyni zaczęła chwalić, namawiać i cóż... "wjechała nam na ambicje" i coś jednak zrobiłyśmy. Zadanie polegało na stworzeniu eko ludzika/stworka wykorzystując do tego jak się można domyśleć surowce wtórne. Chodziły nam po głowie dwa pomysły: dziewczynka albo żyrafa, i gdy tak dumałyśmy jak i z czego w tv pojawiła się reklama z Minionkami... Jeszcze całkiem niedawno był wielki szał na nie ale nas minął... Więc czemu by teraz tego nie nadrobić ;). Ostatecznie powstał właśnie Minion.
Naszą bazą czyli tułowiem stała się plastikowa butelka a właściwie jej część. Dusia próbowała ją pomalować farbami ale z góry nie wróżyłam jej powodzenia ;). Dlatego w ruch poszła żółta bibuła.