niedziela, 7 lutego 2016

Wyszywana walentynka

Za niecały tydzień Walentynki... Dzień zakochanych... Choć takowe określenie bardziej kojarzy mi się z młodzieńczymi latami, randkami, "chodzeniem" z dziewczyną/chłopakiem itp. Mając już swoją rodzinę, tego Jedynego u boku który to ma stać się kiedyś tam mężem ;) owy dzień przybiera nieco inną postać. Pisałam już o tym np. w zeszłym roku, że dla nas to takie chwilę w których świętujemy ogólnie miłość... Moją do Grześka, Naszą do Dusi, Jej do Nas. Dlatego oprócz wymieniania się jakimiś malutkimi, dosłownie symbolicznymi zakupionymi prezencikami robimy też inne rzeczy i przybiera to różne formy. Np. lepimy serduszko z masy solnej KLIK albo bawimy się w poszukiwanie KLIK czy nawet wspólnie rodzinnie tworzymy wielkie serce i cykamy sobie zdjęcia KLIK.

Niestety tym razem Walentynki spędzimy bez naszego mężczyzny, bo mimo, że w planach miał akurat wrócić do domu to jednak z przyczyn niezależny od niego nie będzie mógł tego uczynić... Podwójny smuteczek ale cóż poradzić :(. Tak czy siak postanowiłam wraz z Dusią przygotować jednak dla Niego coś co otrzyma poprostu z tygodniowym opóźnieniem.

Myśląc w jaki to by sposób przygotować walentynkę dla G. przypomniało mi się jak Dusia znalazła kilka dni temu swoją plastikową igłę która była dołączona do pewnego zestawu. Powiedziała wtedy, że chciałaby się nauczyć szyć. Może i szyciem tego nazwać się nie da ale małym treningiem przed to i owszem ;).
Na kawałku kolorowego bloku Dusia narysowała serduszko a ja w tym czasie naszykowałam nitkę i prawdziwą igłę. Było wprawdzie trochę paniki, że się ukuje i że napewno nie będzie umieć ale gdy tylko wytłumaczyłam i pokazałam co będziemy robić a potem pod moim nadzorem zaczęła działać to bardzo Jej się spodobało. 



Jak widzicie postanowiłam, że na naszej walentynce serduszka zostaną wyszyte. Pomalutku, w skupieniu z lekką moją pomocą Dusia przebijała kolejne dziurki i przeciągała nitkę. 
Pierwsze serduszko gotowe :)


Przy drugim było już łatwiej. Dziecko me poczuło się pewniej a ja rzadziej musiałam pokazywać gdzie może wbić teraz igłę. Zresztą przy tym byłyśmy też już mądrzejsze i powstało mniej dziurek, ponieważ wykorzystywane były kilkukrotnie te same ;)


Ostatecznie Dusia wyszyła 4 serduszka: 2 większe i 2 małe ).


Dodała jeszcze do tego napis i czerwone pióreczka...


... i walentynka gotowa :D


Dusi bardzo spodobało się takie wyszywanie i efekt końcowy wydaje nam się naprawdę fajny. Dlatego napewno jeszcze kiedyś coś taką metodą stworzymy. Przy okazji jest to też świetne ćwiczenie rączki. Myślę, że z ciut młodszym Dziećmi również spokojnie można coś w taki sposób zrobić ale tu już bym bardziej polecała użyć jednak plastikową igłę i przygotować wcześniej dziureczki przez które Pociecha będzie tylko przewlekać nitkę ;)

Dodatkowo całkiem przypadkowo odkryłyśmy, że nasza walentynka cudnie wygląda przystawiona wieczorem do jakiegoś źródła światła. Tak romantycznie i klimatycznie ;)



17 komentarzy:

  1. bardzo mi się podobają takie kartki z nitką
    my z Jankiem korzystaliśmy z wersji dla najmłodszych - najpierw dziurki, potem tylko przeplatanie,
    a sama kilka razy tworzyłam ambitniejsze wzory nazywane haftem matematycznym
    Wasza kartka - urocza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam właśnie ostatnio prace wykonane haftem matematyczny i przecudnie to wygląda... Ale ja osobiście nie mam cierpliwości do takich rzeczy ;-)

      Usuń
  2. Śliczna! Jak zwykle u Was oryginalne pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. moje ulubione zajęcie - wyszywanie!

    ps zamiast "wyszywana" przeczytałam "warzywna"... tak, może zróbcie walentynkę z marchewki albo jakiegoś innego warzywa? a ja pójdę coś wszamać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warzywna walentynka hmmm... Coś by się pewnie dało wykąbinować ;-)

      Usuń
  4. Ale fajny pomysł, na pewno wykorzystamy:) to wgl jest super sprawa nie tylko na walentynki przecież :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście... W taki sposób można wykonać kartkę na każdą inną okazję albo poprostu od tak sobie powyszywać :-)

      Usuń
  5. Fajny pomysł, ale muszę poczekać córka jeszcze nie radzi sobie z igłą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczna kartka a jak Dusia pięknie radzi sobie z igłą! My też ćwiczymy szycie walentynkowe, ale ciut inaczej. Dzieciaki są zachwycone, że mogą szyć "prawdziwa" igłą:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale talent :) swietny pomysl, u nas niestety wiecznie czasu brak na takie twory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tego czasu też dość mało... Tak jak na tygodniu rzadko coś tworzymy ale na weekendzie staramy się choć coś małego zrobić :-)

      Usuń
  8. Uwielbiam haft matematyczny. Wbrew pozorom jest bardzo prosty, Alicja sporo potrafi zrobić w ten sposób. Polecam książkę "Życzenia nitką haftowane" - świetna jest.

    OdpowiedzUsuń