Wydaje mi się, że aktualnie ich popularność znacznie spadła i coraz mniej widać je w tv ale to może poprosotu mnie przestały one interesować, bo jak już to czasem tylko jakiś polski serial wieczorem odpalę. Ale kiedyś był na nie szał.
Pamiętam, że pierwszą telenowelą jaką poznałam była "Luz Clarita". Oglądałam ją zawsze z babcią i może dlatego, że sama byłam wtedy dzieckiem polubiłam dziewczynkę w niej występującą. Oczywiście wspomnieć by wypadało też o niezniszczalnej "Modzie na sukces" ale to to mnie nigdy nie kręciło choć wszystkie Panie ze wsi oglądały (babcia, mama, ciotka, sąsiadki) a potem niejednokrotnie o fabule dyskutowały.
Później była kolejna ale za chiny nie pamiętam tytułu. Coś mi się kojarzy że na wstępie pojawiała się jakaś plaża ale to takie mgliste wspomnienie także może się mylę. Tak czy siak lubiłam ją tylko w połowie... Guzik co rozumiałam wtedy ale gapiło się jak w obrazek... tyle, że czasowo gryzła się w wieczorynką i niekiedy byłam zła, że tylko połowę bajki mogę oglądać ;)
No a dalej to już litania telenowel...
Najpierw kilka pozycji a po pewnym czasie rozsiały się one jak grzyby w lesie po deszczu. Kanałów w tv było wprawdzie niewiele ale prawie na każdym jakąś emitowano. Zupełnie tak jak teraz, gdzie w pewnych godzinach to tylko "Trudne sprawy", "Szpital" itd lecą. Tylko tamte pozycje z dwojga złego lepsze były... no wiecie takie klimatyczne i w ogóle ;) No i na równi traktowe wtedy z polskim"Klanem" czy "Złotoposlkimi" :P Tylko oczywiście męska część rodzin w owych czasach przechlapane miała bo Teleexpresu lub wieczornych wiadomości oglądać nie mogli :P