Czasem gdy brakuje weny... gdy niby pomysły są w głowie ale jakoś z realizacją gorzej... albo brakuje czasu... no leń też może dopaść i na łatwiznę by się poszło... albo poprostu gdy ma się ochotę na coś szybkiego, prostego i fajnego... Można sobie sięgnąć po jakieś książeczki z gotowcami.
Wypychasz, składasz albo i nie i już... Bez nożyczek, bez kleju... Bajka :P No dobra, ogólnie mało kreatywnie ale to taki szczegół... ;)
Już w listopadzie zakupiłyśmy sobie dwie tego typu pozycje. Jedna wpadła nam w oko w Biedrze druga w Empiku. Obydwie kosztowały o ile mnie pamięć nie myli dyszkę. Rzadko w sumie bawimy się czymś takim ale zdarzało się już i Dusia nawet lubi. Pod warunkiem oczywiście, że poszczególne elementy są dobrze ponacinane, bo gdy gdzieś tam coś zaczyna się nadrywać pomimo wkładanej w prace delikatności to przestaje to być fajne.
I niestety przy pierwszej książeczce tak trochę było... Przyznam szczerze, że i ja momentami miałam nerwka. Nie mówię, że nic nie udało się pięknie, w całości bez żadnego naruszenia wypchnąć ale jednak spora część ozdób ma na sobie skazę w postaci mniejszej bądź większej zdartej wierzchniej, ozdobnej części papieru.
Na szczęście barwy, fantazyjne wzory i ogólnie dość ciekawy wyglądy rzeczy jakie mogą tu powstać zrekompensowały nam po części słabe po docinanie.