Są książki obok których nie można przejść obojętnie... Czasem widzi się samą okładkę i już w niej jest coś co sprawia, że człowiek wie, że to musi być super pozycja... A potem wraz z każdą kolejną przeczytaną stroną upewnia się tylko w przekonaniu, że to bez wątpienia hit pośród lektur dla Dzieci... Tak właśnie było w przypadku książki którą dziś Wam pokaże... Zdecydowanie podbiła moje i Dusi serce... i strasznie się cieszę, że mogłyśmy się z nią zapoznać. :)
"Błękitna kraina"
Wyd. ATTYKA, autor: Anna Świąć
Bohaterami książki są 3 Smoki: Stefan, Julia oraz Maciek. Jednak na początku poznajemy tylko jednego z nich - niebieskiego smoka który mieszka sobie w tytułowej Błękitnej krainie. A czemu taka nazwa? Ponieważ dosłownie wszystko w tym kraju jest w odcieniach właśnie tej barwy. Nie wiem jak Wy ale ja osobiście lubię ten kolor... jednak ciągłe patrzenie na niego z czasem może stać się nudne... I tak właśnie było w przypadku Stefana (czyli niebieskiego smoka)... Dodatkowo Smoka tego często nawiedzały sny... o tajemniczej kolorowej krainie, o tęczy, całej palecie nieznanych ale intrygujących barw.
Pewnego dnia Stefan podejmuje wyzwanie... Postanawia wyruszyć w podróż w nieznane, bo nie miał przecież pewności, że senne obrazy istnieją naprawdę... Mimo długiej i męczącej drogi nie poddawał się, bowiem w jego sercu, w głowie było dużo wiary i nadziej, że gdzieś tam daleko jest kolorowy świat... Po paru dniach udaje Mu się odkryć nowe miejsce... Przed jego oczami ukazuje się nowa barwa: czerwień... Jakież to było fascynujące doświadczenie, jaka radość gdy spotkał tam kolejnego smoka a raczej smoczyce Julię, która jak się później okazało miała takie same sny jak On. Choć różnili się wyglądem i upodobaniami to jednak łączyła ich jedna rzecz: marzenie o odkryciu kolorowego świata. W związku z tym w dalszą podróż Stefan nie ruszył już sam... Miał teraz towarzyszkę... Choć nie była to lekka wyprawa to jednak we Dwoje było raźniej :). Z czasem dotarli do kolejnej krainy, tym razem złocistej i tam poznali 3 bohatera - Żółtego Smoka Maćka. Od tego momentu urzędowali już w trzyosobowym składzie.