Dawno nie było tu jakiejś książki dla dzieci. Nie pomyślcie, że zaprzestałam czytać Dusi, bo tak oczywiście nie jest :). Poprostu ostatnio żadna nie spodobała się nam aż tak bardzo by ją opisywać... do czasu gdy... dotarła do nas pewna książeczka wygrana w konkursie. Mowa o: "Turlutut. Akuku to ja"
Dusia jest nią zachwycona. Przerabiałyśmy ją już z 10 razy i nadal nie ma jej dosyć. A co w niej takiego niezwykłego?
Już na samej okładce widzimy wyglądającego z pudełka dziwnego stworka który zamiast głowy ma oko. Zaglądając dalej, ukazują się kolorowe kartki, z ciekawymi ilustracjami a napisy są raz duże, raz małe, napisane różnymi czcionkami itd. Zaczyna się ciekawie, ale w sumie już kilka książeczek tak napisanych miałyśmy.
Fenomen tej polega jednak na czymś innym. Wraz z głównym bohaterem Dziecko może wybrać się na wycieczkę, pomalować ścianę, iść w odwiedziny itd. Odbywa się to w dosyć nietypowy sposób, bowiem Maluch (i osoba czytająca) aktywnie w tym wszystkim uczestniczy. Okogłowy stworek "rozmawia" z nami i wydaje proste ale fajne polecenia które należy wykonać np. sterować statkiem, wymieszać farbę w wiaderku, zapukać do drzwi, wypowiedzieć czarodziejskie zaklęcie, zaśpiewać itd.