Najfajniejszą częścią chyba i tak okazało się brudzenie łapek w czasie mieszania masy ;)
Potem było ciężej, bo Dusia z góry założyła, że nic nie umie zrobić ale ostatecznie samodzielnie to i owo ulepiła i pomagała też przy moich figurkach.
Pierwszego dnia na tym zakończyłyśmy pracę. Figurki lekko podsuszyły się na kaloryferze po czym dnia następnego powędrowały do piecyka. Przyznam się, że o mały włos nie było by co malować, ponieważ tak się zasłuchałam z Dusią piosenek o Mikołaju, że zapomniałam kompletnie o nich. Na szczęście nie zdążyły zamienić się w węgielki ;).
Malowanie figurek farbami przypadło Dusi do gustu a jeszcze bardziej końcowe ozdabianie brokatem :)
Teraz czas na prezentację naszych tworów.
Na początku te które Dusia od A do Z wykonała samodzielnie, czyli 2 ślimaczki, kwiatuszek i 2 bombki.
To co powstało wspólnymi siłami:
I na koniec mój Mikołajek
Może nie wyszły idealnie ale to nic... I tak zawisną na choince :)
Też planujemy zrobić tylko tego czasu ciągle brak:/ masakra jakaś.
OdpowiedzUsuńJa póki co czasu wolnego mam całkiem sporo...
UsuńPo cześci zazdroszczę, a po cześći domyślam się, że wolalabys tego czasu miec jednak mniej
UsuńZ jednej strony fajnie mi tak no ale z drugiej...
UsuńMartynka też lubi tworzyć z masy solnej:) Póki co tworzy jakieś pieczywka:)
OdpowiedzUsuń