W ubiegłą niedzielę coś nas właśnie tchnęło... Ja to w sumie już dawno miałam chętkę na mały jesienny spacerek po lesie i gdy zaproponowałam to Dusi przytaknęła na mój pomysł.
I jak się teraz okazuje dobrze, że skorzystałyśmy wtedy z ładnej pogody, bo taka aura już się chyba w najbliższym czasie nie trafi :(
W sumie to nie miałyśmy żadnego konkretnego celu naszej mini wyprawy... Tak sobie łaziłyśmy porostu ciesząc się pogodą, przebywaniem na świeżym powietrzu, swoja obecnością,
Co by się nie zgubić trzymałyśmy się głównie ścieżek, czasem tylko skręcając bardziej w głąb lasu co by np zerknąć na jakąś roślinkę, zerwać kilka listków bądź w jakimś innym bliżej nieokreślony celu ;)
Nie zglądałyśmy za bardzo za grzybami, bo jak wspominałam, nie znam się na nich, więc jedyne jakie napotkałyśmy to jakieś tam dzikie rosnące przy pniach.
Ale chyba ze wszelkiej roślinności Dusi najbardziej spodobał się mech... zarówno ten rosnący na podłożu jak i opatulający konary drzew. Co i rusz podchodziła, głaskała i nagle zwróciła uwagę, że jest go cała masa w lesie. Tak Jej przypadł do gustu, że stwierdziła, że chciałabym taką wykładzinę w swoim pokoju :P.
Nie miałyśmy niestety też szczęścia co do zwierząt. :( Żadnej wiewiórki, jeża, zająca, nawet ptaków za bardzo nie było słychać. Co jedynie wychodząc już z lasu z daleka na łące wypatrzyłyśmy sarenkę. Ale widok owego zwierza nie jest nam obcy, bo nie raz przebiegały nam przed oczami ;)
W sumie nasze łażenie trwało godzinkę, może ciut więcej. A przy okazji nazbierałyśmy trochę różnych skarbów...
... które potem wykorzystałyśmy do zrobienie małej jesienno, leśno, jeżowej pracy :) (ok ok kasztany nie są z lasu ale Dusia też je dodała)
Najpierw przygotowałyśmy podłoże, czyli ściółkę wykorzystując do tego wieczko z pudełka od butów, dwóch kolorów bibuły i listków.
Potem powstało drzewko z pomalowanej rolki po papierze oraz oczywiście doklejonych listków
Teraz pora na jeża. Wycięłyśmy z bloku jego postać, dokleiłyśmy trochę świerkowych igiełek a że niestety miałyśmy do dyspozycji tylko klej vicol który niestety nawet po wyschnięciu pozostaje biały to musiałyśmy i tu dodać trochę listków co by go nieco zamaskować ;) Nosek, oczko, uśmiech i jeżyk gotowy.
Na koniec przygotowane dwa elementy umieściłyśmy w naszej ściółce a Dusia dodała jeszcze kilka nazbieranych skarbów.
Taaadaaammm :D Skończona praca prezentuje się tak.
U nas sarenki czasami leżą pod płotem, a ostatnio jak wychodzimy na spacer to zawsze widzimy zająca :)
OdpowiedzUsuńPraca Dusi jak zawsze piękna :)
To podobnie jak u mojej mamy - sarenki podchodzą czasem prawie pod okno.
UsuńPrzepiękny jeż ;-)
OdpowiedzUsuńA i drzewko też śliczne i bardzo kreatywne ;)
OdpowiedzUsuńJesienny spacer po lesie to jest TO :) Jeżyk - cudny!
OdpowiedzUsuńWspaniały użytek zrobiłyście ze znalezionych skarbów:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
UsuńTrochę jeszcze nam ich zostało ale mamy już plan do czego wykorzystamy :-)
Świetny pomysł na jesienną wspólną zabawę, nazbierać skarby lasu i zrobić swoją pracę :)) Za rok wykorzystamy na pewno :D
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten Wasz jeżyk
OdpowiedzUsuń