piątek, 11 września 2015

Babie lato

Ostatnio wspólnie z Dusia odkrywałyśmy sekrety zamkniętych drzwi a teraz we wrześniu przyszła pora chyba na coś jeszcze trudniejszego... Babie lato... Niby coś tak zwykłego i znanego każdemu ale jakie ono może mieć tajemnice? Pod mikroskop nie weźmiemy bo nie mamy więc znowu pojawił się na początku problem jak ugryźć temat. Burza mózgów i myślimy...
I tak z tego myślenia wywiązała się rozmowa. Zapytałam Dusię czy wie co to babie lato? Oczywiście lekko oburzona, bo pytam o takie proste rzeczy odpowiedziała, że takie niteczki co w powietrzu latają. To coś trudniejszego: w jakiej porze roku pojawia się babie lato? No jak to w jakiej? W lato! No i zonk, błędna odpowiedź. Jak widać nazwa może zmylić. Tak naprawdę owe zjawisko można zauważyć już bliżej jesieni zwłaszcza w pogodne dni. No i Dziecko me stwierdziło, że nazwa powinna być inna w takim razie: babia jesień :P.
Ale zostawmy już te pory roku, bo mnie osobiście np zawsze bardziej ciekawiło czemu pojawia się w tym określeniu słowo "babie"? Udało mi się kiedyś znaleźć odpowiedź i teraz przekazałam ją Dusi.

Stare podania ludowe głoszą, iż mężczyźni widząc unoszące się w powietrzu pajęcze nici, twierdzili, że to kobiece włosy wyczesywane na wietrze. Inna przypowieść z kolei mówi, że odnosi się to do starszych kobiet, zwanych potocznie "babami", które ostatnie ciepłe dni jesieni spędzały wygrzewając się przed chałupami, korzystając z ostatnich promieni słońca. 

Dodatkowo okazuje się, że babie lato to nie tylko te niteczki ale również termin meteorologiczny - okres pięknej i ciepłej pogody we wrześniu i październiku.


Póki co jeszcze za wcześnie by poczuć na twarzy smyrnięcia cieniutkich niteczek albo by je ujrzeć gdzieś na krzaczku więc zdjęcia nie mam. Choć w sumie może jakby wybrać się gdzieś dalej na łąkę albo hmmm do lasu to by się napotkało już? Niestety jakoś nie było chęci i czasu na takie dalsze spacery ;)  Jednak na potrzeby tego wpisu zrobiłyśmy swoje własne babie lato... Kilka niteczek, mały wiaterek i gotowe... ;)





A jak już szpulkę z nicią miałyśmy w ręku to w domu powstała też na szybko mała praca w tymże klimacie. Tym razem dodatkowo potrzebowałyśmy jeszcze kolorową kartkę, białą farbę i odrobinę brokatu co by wszystko ładnie lśniło ;)


Taka nasza abstrakcyjna wizja babiego lata ;)


Na rysunku nie bez powodu pojawiły się również małe czarne pajączki. Bo tak naprawdę przecież w powietrzu nie unoszą się nici takie co to do szycia się używa lecz prawdziwe pajęczyny. I muszę Wam powiedzieć, że Dusia była szczerze zdziwiona gdy dowiedziała się, że to takie "drogi" dla pajączków i potrafią po nich przemierzać dziesiątki a nawet setki kilometrów...

Podsumowując: chyba udało nam się rozwikłać tajemnice babiego lata...? Była teoria, nutka nowej wiedzy, forma plastyczna... To może jeszcze tylko na deser trochę zabawy...

Dwa krzesła, ponownie nić i plączemy...


... a potem wygibasy co by przez taką "pajęczynkę" przejść nie naruszając jej... no bo przecież jak przerwie się jakąś niteczkę, to potem biedny pajączek nie będzie miał jak kontynuować podróży ;). 
 Dusia doskonale prześlizgiwała się, choć niektóre kombinacje byłe mocno poplątane ... Mi szło nieco gorzej ale cóż... większych gabarytów jestem ;)



Ps. Wpis powstał w ramach udziału w Projekcie 12 sekretów KLIK


17 komentarzy:

  1. Piękna realizacja i chyba jednak nie taka znowu trudna :D Poradziłyście sobie popisowo, trochę na powietrzu, trochę przy biurku i trochę ruchu, idealnie :) A z tymi "babimi" nazwami to w ogóle jakieś dziwactwo, bo poza Babim latem, ostatnio przy wykańczaniu domu nadziałam się na kolejną podobną nazwę. Przy budowie kominka nasz fachowiec nieustannie szczyt kominka nazywał "Babą", zapytałam o co z tym chodzi i odpowiedź jest dość zabawna, a jednocześnie trochę wkurzająca. Szczyt kominka nazywa się bowiem Babą dlatego, że wygląda jak baba siedząca na piecu i wygrzewająca na nim pupę... Doprawdy, taką nazwę mógł wymyślić tylko facet ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak słyszę tego typu nazwy, powiedzenia itp to też odrazu myślę, że napewn wymyślił to facet :-P
      Ps. Dziękuje. Cieszę się, że nasza interpretacja podoba się, bo jak zawsze martwiłam się, że trochę "słabo" jest. ;-)

      Usuń
  2. Fajna zabawa w babie lato, muszę zrobić dziewczynkom taką pajęczynę

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlasnie dzis Kuba zaproponowal zabawe z krzeslami i pajeczyna jak mu powiedzialam ze pajaki bedziemy tworzyc :-) :-) super te Wasze pajaki zwlaszcza pajak Dusia ;-) nie wiem jak zrobie ten warsztat bo ja nie lubie pajakow wrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Dusią też nie znoszę pająków i dlatego tak opracowałyśmy temat żeby ich praktycznie nie było ;-)

      Usuń
  4. fajny pomysł z tym pajęczynowym torem przeszkód

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysl na mile spedzony czas.Pieknie Wam to wyszlo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. babie lato na papierze wyszło super :) wiesz, że ja nigdy nie szukałam info o babim lecie, jakos tak nic więcej o nim nie wiedziałam do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że ten post przy okazji do czegoś się przydał ;-)

      Usuń
  7. Pamiętam z dzieciństwa babie lato i poszukiwanie latających niteczek. Muszę takie poszukiwania koniecznie urządzić z Cynamonkami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już widziałam rano pajęczyny pokryte rosą, piękny widok! A ta Wasza pajęczyna między krzesłami przypomniała mi grę w gumę, ale potrzebne są 3 osoby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też... ;-) właśnie wspomnienie tamtej gry w gumę było inspiracją do tej zabawy ;-)

      Usuń
  9. Świetna gimnastyka :) Uwielbiam babie lato!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam nie lubię niczego co z pająkami związanego, ewentualnie popatrzeć, ale oberwać z pajęczynki nie lubię :) A często mam tego pecha :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pajęcze wygibasy na domowej pajęczynie to jest coś!

    OdpowiedzUsuń