Najpierw coś odemnie, czyli Ma-made.
Autorką tej strony jest 28 letnia Martyna, mama prawie 5 letniej Kasi. Jak sama twierdzi to właśnie dzięki Córci tworzy, bowiem jest Ona dla niej źródłem inspiracji i motywacji :-) .
Tak naprawdę z Martyną "spotkałam" się na jednej z mamuśkowych grup. Dopiero potem okazało się, że to bardzo zdolna osoba. I tak już dłuższy czas do niej zaglądam i podziwiam te cudeńka. Chyba pierwszym produktem jaki kojarzę to cudne kolorowe kredki a dokładniej ich ozdoby. Potem pojawiały się drewniane pudełeczka do kompletu a na chwilę obecną asortyment jest bardzo bogaty i przedewszystkim piękny... Ręcznie tworzone zegarki, metryczki, personalizowane serduszka, różne tabliczki i wiele innych. Zresztą sami zobaczcie przykłady :-)
To oczywiście tylko niewielka część tego co wyszło spod ręki Martyny. Jeśli jeszcze nie znacie tej strony to koniecznie zajrzyjcie, bo naprawdę warto. Wszystkie rzeczy tworzone są z wielką dokładnością, z sercem i przedewszystkim widać w tym prawdziwą pasję. No i nie ma co ukrywać, że poprostu Ktoś tu jest mega utalentowany :-)
Ja tym czasem zadałam Martynie 3 pytania związane z Jej działalnością.
1. Domyślam się, że tworzenie ogólnie sprawia Ci przyjemność ale czy jest cośco lubisz robić najbardziej?
Metryczki dla dzieci są mi szczególnie bliskie. Wiem, że za danymi na metryczce kryje się nowe życie, nowa historia małego człowieka. To wzruszające móc uczestniczyć w tworzeniu pamiątek po tak ważnym wydarzeniu w życiu, jakim są narodziny dziecka. Sama jestem mamą i nie ma dla mnie ważniejszej daty w życiu niż ta, podczas której przywitałam na świecie moją córeczkę.
2. Zdażyły Ci się jakieś nieprzyjemne sytuacje przy zamówieniach, czy trafiają Ci się sami mili i uczciwi klieńci?
Nie ma ludzi idealnych. Grunt to znaleźć człowieka w człowieku - wtedy zawsze można osiągnąć kompromis.
3. Jak bardzo wiążesz swoją przyszłość z handmade? Masz jakieś plany/marzenia z tym związane?
Będe trzymać mocno kciuki aby Martynie udało się założyć sklepik :-). Wielu klientów też Jej życzę choć z tego co się orientuje na brak pracy to Ona nie narzeka ;-) i oby tak dalej. A Was serdecznie zapraszam do kolorowego i pięknego Ma-made.
Ps. Mam nadzieję, że w końcu wyskrobę kilka złoty aby zamówić super serduszko do auta dla mojego Grześka ;-) .
Przeczytałam komentarz " Jak widzę Jej lalki to aż żałuję, że nie mam córki" ale ja mam więc z wielką ciekawością odwiedziłam to miejsce :-D. A co tam zobaczyłam? Faktycznie dużo laleczek ale... Jakieś takie ciut inne. Odrazu moją uwagę przykuły ich buźki. Niby też z makijażem ale całkiem innym niż na ogół mają te wszystkie kupne plastikowe panienki. Są one o wiele naturalniejsze i dzięki temu twarzyczki wyglądają naprawdę przyjaźnie i "swojsko".
A wiecie, że takie przemienianie lalek ma nawet swóją nazwę? Ja akurat nie miałam pojęcia i dopiero Ania - autorka tej strony mnie uświadomiła ;-) . Zresztą przeczytajcie co Ona sama pisze na temat tego co robi :-)
Moją pasją jest repaint oraz ogólna customizacja lalek. Zaczęłam się tym interesować jakiś czas po urodzeniu moich bliźniaczek - Anastazji i Leny. Zobaczyłam artykuł poświęcony Sonii z Tree Change Dolls, no i przepadłam. W Polsce istnieje od dawna, jednak jest to dość hermetyczna grupa - kto się tym interesuje odnajdzie wiele ciekawych i przydatnych miejsc odnośnie customizacji lalek.
Repaint polega na stworzeniu nowego makijażu lub dodaniu elementów do makijażu fabrycznego. Można go wykonać za pomocą różnych produktów, w zależności od tego w czym dana osoba wykonująca repaint "czuje się dobrze". Ja swoje makijaże robię kredkami oraz suchymi pastelami.
Każda repainter ma swoją wizję tworzenia makijaży, niezależnie czy to Barbie, Monster High czy Bratz - każda lalka stwarza niesamowite pole do puszczenia się w wodze fantazji. Pierwsze prace były dość nieudolne, chociaż w tamtym czasie pękałam z dumy. Od jakiegoś czasu moje lalki mają "ludzki", a nie "lalkowy' wyraz twarzy. Chciałam, aby miały swego rodzaju "duszę". Prócz standardowych lalek, wykonuję również nietypowe zamówienia, jak np. lalka-wróżka, lalka-kotek, etc. Drugą nietypową kategorią lalek, jakie tworzę, to lalki tzw. dysfunkcyjne, które mają przedstawić różne problemy zdrowotne dzieci / dorosłych. Najczęściej takie lalki zamawiają Rodzice dla swoich dzieci - lalki z zezem, z aparatem słuchowym, z bliznami po przebytych operacjach czy po przebytej chemii. Bardzo wzrusza mnie fakt, że takie lalki mają dość mocny wymiar terapeutyczny dla takich dzieciaków. O ile łatwo jest znaleźć w otoczeniu dziecka kogoś w okularach, tak w bliznami na pół ciała już nie. Wtedy taka lalka, która ma identyczne schorzenia, jak dane dziecko sprawia, że łatwiej mu się oswoić z pewnymi problemami czy wyglądem.
Lalki to jednak nie wszystko. W związku, że nie znałam wcześniej tego miejsca to trochę pogrzebałam w archiwum i... dopatrzyłam też np. odnowione szafeczki a Dusia zwróciła uwagę na "podrasowane" figurki kucyków :-) Ps. Was również zapraszam do zapoznania się z twórczością Ani. Jeśli nie możecie już patrzeć na te wszystkie strasznie wymalowane lale w sklepach to Ignatow Repaint Dolls jest odpowiednim miejscem do odnalezienia czegoś lepszego :-)
Lalki świetne. Zupełnie inne niż te 'plastikowe'. Te wyglądają o wiele naturalniej ;) A pierwsza Pani tworzy piękne rzeczy!
OdpowiedzUsuńpierwszy raz słyszę o metamorfozach Barbie :D oba blogi wyglądają bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńŚwietne :)))
OdpowiedzUsuńNajbardziej ze wszystkich przedstawionych propozycji podoba mi się zegar, jest bardzo oryginalny!
OdpowiedzUsuń