niedziela, 24 sierpnia 2014

Komediowa końcówka lata

Komedia zdecydowanie nie jest moim ulubionym gatunkiem filmowym... Nie przepadam ani za tymi polskimi ani za zagranicznymi... a w szczególności nie znoszę tych typowych durnowatych amerykańskich... Ostatnio jednak oglądałam 2 filmy z tego gatunku i muszę Wam powiedzieć, że o dziwo przypadły mi do gustu a nawet w niejednym momencie szczerze rozbawiły.

1. "Last Vegas"... nie mylić z Kac Vegas, bo to raz próbowałam obejrzeć i po 15 minutach stwierdziłam, że nie ma sensu :P.
Wracając jednak do tego filmu to zdecydowałam się na niego ze względu na obsadę: Michael Douglas, Robert De Niro, Morgan Freeman... toż to przecież prawdziwe Dinozaury kina... Pomyślałam sobie, że skoro takie gwiazdy, które nie są swoją drogą najmłodsze, tam grają to na pewno nie będzie to kolejna głupia komedia. I po części miałam rację ;)
W skrócie: "Czterech przyjaciół po sześćdziesiątce jedzie do Las Vegas, by zaszaleć na imprezie kawalerskiej jedynego, który pozostał jeszcze wolny." 
Ale jak Oni się zbierali na tą wyprawę... Jeden musiał ściemniać swojemu synkowi i wyskakiwać przez okno, drugi dostał pozwolenie od żony, nawet na zdradę a trzeci cóż... był dość oporny bowiem wciąż przeżywał śmierć żony, na pogrzeb której nie przyszedł przyszły Pan Młody i miał do niego o to pretensje, a tak swoja drogą to ten Pan Młody kochał się kiedyś w tej kobiecie ale szczęście kumpla było dla niego ważniejsze no i wiecie... Trochę chyba namieszałam co? Mniejsza o większość...Sami zobaczycie o co chodzi w tej historii :P. Potem akcja się rozkręca i jest już tylko jedna wielka impreza w tym Vegas, więc tu standardowo: alkohol, muza, kobiety... No właśnie... znów pojawi się pewna Dama w której zakocha się dwójka z bohaterów. Ostatecznie wieczór kawalerski odbył się, rożne rzeczy w między czasie działy się ale ślubu i tak nie było :P
Dla większej zachęty zerknijcie sobie na zwiastun KLIK

2. "Gorący towar"
Od czasu jak byłam nastolatką bardzo lubię Sandrę Bullock... nie powiem Wam konkretnie czemu ale lubię i już. Jednak mimo to gdy G. zaproponował ten film, mimo, że jest Ona główną bohaterką, nie byłam przekonana, czy chce go oglądać. Po pierwszych paru minutach stwierdziłam, że będzie to coś w podobnego do "Miss Agent", potem jednak okazało się, że niekoniecznie. Choć oczywiście, Agentka okazała się starą panną dla której praca jest najważniejsza i nie ma czasu na jakieś tam miłości, czyli norma w takich filmach. Akcja jednak rozkręca się gdy bohaterka wyjeżdża na specjalną akcje od której zależy jej ewentualny przyszły awans i musi z kimś współpracować. Tym kimś jest pani oficer z policji która delikatnie mówiąc jest z deka szurnięta i ma swoje dość niekonwencjonalne sposoby na łapanie przestępców. Panie jak się można domyślić miały problem z porozumieniem się i działaniem w duecie, przez co wynikło sporo śmiesznych sytuacji, i choć potem było już lepiej to jednak różnice między nimi cały czas dawały się we znaki ;).
Jeśli macie ochotę to też zerknijcie sobie na zwiastun  KLIK

Podsumowując: Może oba filmy 4 liter za przeproszeniem nie urywają ale jak na amerykańskie komedie według mnie są całkiem niezłe i naprawdę można się przy nich pośmiać. Są idealne na poprawę humoru na zbliżający się koniec lata.



2 komentarze:

  1. To będę miała co oglądać na weekend z mężem :)

    OdpowiedzUsuń