Od kilku lat ważniejsze jest dla mnie by me dziecko miało fajnie, żeby było wesoło. I tu powiedzieć Wam muszę, że z roku na rok coraz bardziej pozytywnie zdziwiona jestem, że w tym moim małym miasteczku coś dla najmłodszych dzieje się. Mamy basen, zimą lodowisko, latem po zalewie można popływać łódeczką... tylko wiadomo, że takowe atrakcje kosztują... Nie możemy sobie pozwolić by często z tego korzystać ale od czasu do czasu... Raz w roku oczywiście też większa impreza plenerowa czyli dni naszego miasta, co któryś rok dożynki a i dwa razy finał Milki (pochwale się, że moja Rawa raz zajęła 3 miejsce a potem 2 :d). Jest koncert, jest wesołe miasteczko... każda karuzela po kilka złoty, wokół pełno pierdółek kuszących dziecko no i wata cukrowa... Zazwyczaj bywamy i jest fajnie. Dusia wiadomo, że chciałaby wszędzie a i coś do domy też przynieść jednak nie zafundujemy każdej karuzeli i stu tysięcy baloników więc na wstępie jest umowa... 3 atrakcje i popcorn... a jak chce jednak na 4 to rezygnujemy z zakupu świecidełka... Oczywiście pojawiają się smuteczki i foszki gdy zabawa kończy się ale zawsze potem gdy wracamy już do domu to Dziecko Nasze stwierdza, że było super :).
Oprócz tych odpłatnych atrakcji o których napisałam powyżej dzieją się też rzeczy totalnie za free ewentualnie za symboliczną kwotę.
Od kilku lat w okolicach 6 grudnia odbywa się imprezka pt "Mikołaj sunie sanami miasta ulicami". Można zrobić zdjęcie z Mikołajem i żywymi reniferami, wypić czekoladę, stworzyć coś kreatywnego świątecznego, obejrzeć teatrzyk itp. Wielkiego wow nie ma ale Dusia zawsze zadowolona.
Ja wiem, że takie imprezy to frajda dla Opiekuna znikoma... Sterczy się godzinami, nogi w tyłek czasem wchodzą, od atrakcji do atrakcji i tyle...
No dobra, ja może nie skacze z radości na myśl o tym ale... mimo to "poświęcam" się dla mej Pociechy a radość w jej oczach i uśmiech na ustach sprawia, że zapominam chwilowo o mej nudzie, bólu stóp i o tym, że właśnie jaram sobie ramiona i kark i wieczorem będzie szczypać (tak jak wczoraj).
Jeśli Ktoś ma dwójkę, trójkę rozbrykanych Dzieci to samemu rzeczywiście może być ciężko dopilnować tej gromadki, bo jedno chce tu, drugie tam. Ale znowu raz w roku przez 2 godziny to chyba jednak da się radę? Zresztą na ten temat nie mam co się wypowiadać bo Dusia jest jedynaczką więc bardziej chciałabym się "uczepić" tego : "bo jak sama pójdę to co ja będę tam robić?". Ano nic... to co pisałam wyżej, stać i się patrzyć... no może od czasu do czasu znajomy nawinie się to parę minut pogadacie.
Ze względu na prace Grześka zazwyczaj omijają go takie imprezy. Wiadomo, że raźniej we dwoje ale czy mam dlatego zostać z Dzieckiem w domu i zrezygnować z większości festynów bo będę tam sama?
Zmęczona jestem, 6 dni w pracy byłam, w niedziele marze o odpoczynku. Normalne i nie dziwie się, też to przerabiałam... Ale z drugiej strony przez to 6 dni Dziecko miało mniej zabawy, mniej czasu spędzonego z Rodzicami... myślicie, że nie ucieszy się jak pójdziecie z nim, gdy pomacha Wam z góry zjeżdżalni, że zje z Wami watę cukrową albo weźmie udział w jakimś konkursie? Przecież festyny nie są co tydzień i nie trzeba być tam cały dzień.
Pamiętam jedną taką imprezkę... rano wróciłam do domu po 24 godzinach pracy... marzyłam o długim śnie ale... w domu była taka mała Istotka... Zdrzemnęłam się godzinę, ogarnęłam i poszłam z nią, spacerem z wózkiem (nie miałam wtedy auta). Opierałam się o co da, jak była możliwość siadałam ale dałam radę... a Dusia powiedziała, że jestem super mamą bo ją zabrałam.
Bo to tylko chwilowa frajda dla Dziecka.
A czy ty Dorosły Osobniku nie lubisz czasem wyjść do kina, urządzić grilla dla znajomych? Przecież to też parę godzin i mija... Zapomnisz o tym następnego dnia? Nie, więc Dziecko też nie zapomni... Ok jak będzie miało 20, 30 lat to siłą rzeczy nie będzie kojarzyć tego co się działo gdy było w wieku lata np 4 ale teraz i tu będzie wspominać tak jak np. ma Pociecha który mówi: "A pamiętasz jak w tamtym roku śpiewałam na scenie piosenkę i było fajnie?" " Dwa lata temu to jeszcze na to nie weszłam ale teraz to już mogę".
Byłam rok temu, to teraz sobie daruje, bo znowu to samo będzie więc po co?
A skąd wiesz skoro nie pójdziesz? Owszem, większość atrakcji powtarza się ale z doświadczenia wiem, że zawsze pojawia się choć jedna nowa rzecz.
I jeszcze kilka takich "argumentów" mogłabym przytoczyć i a potem je zanegować.
Nie lubię oceniać innych i generalnie uważam, że każdy postępuje jak chce tylko czasami naprawdę się dziwię. Ma się coś podstawione pod nos i nie chce się po to sięgnąć. Rezygnuje się z czegoś fajnego co może sprawić Dziecku wielką frajdę. No ale... dla mnie to naturalne, że zabieram Dusię na takie imprezki, że daje Jej się wyszaleć, że jak nie mogę zapewnić np jakiś super wycieczek to nadrabiam to inaczej że chce i staram się, żeby Jej dzieciństwo było wesołe i kolorowe, że nie chce siedzieć z nią tylko w domu/ na podwórku.
Dlatego chodzę z nią na festyny, korzystam z oferty MDK-u i będę to robić... Przynajmniej do momentu w którym wyrośnie z takich akcji ;)
Więc dziękuje władzą mego małego miasteczka, że organizujecie takie rzeczy... Trzymajcie tak dalej :)
Ps. Jednak wśród tych wszystkich pozytywów jest coś co mnie często wkurza i ponownie tyczy się to oczywiście Opiekunów. Czy nie o wiele prościej i szybciej było by utworzyć jedną kolejkę zamiast dziesięciu a potem mieć pretensje i robić awantury, że teraz moje Dziecko wchodzi. A jak już jest ta kolejka to trzymajmy się tego i nie wpychajmy.
No i zajmowanie miejsc... O ile na festyn przychodzi obydwoje Rodziców i mama stoi do malowania buziek a tata do zjeżdżalni to ok... taka praktyka jest w porządku, bo stoją w tej kolejce i czekają jak każdy inny ale jak Ktoś rezerwuje sobie miejscówe przy trzech atrakcjach a tak naprawdę nigdzie go nie ma bo w między czasie pójdzie z Dzieckiem na czwartą to to już wkurza. Albo stoi Pani i mówi, że z nią jest jeszcze jednak koleżanka z dwójką Pociech tylko na chwilkę gdzieś poszła a owa koleżanka przychodzi już na sam koniec i nagle się rozmnaża, bo robi się ich kilka co powiększa kilkukrotnie ilość osób przed Tobą.
Szanujmy siebie, swój czas i pamiętajmy, że każde Dziecko niecierpliwi się i chciałoby się pobawić ;).
Szanujmy siebie, swój czas i pamiętajmy, że każde Dziecko niecierpliwi się i chciałoby się pobawić ;).
Też często byśmy najchętniej usiedli na tarasie i nie robili nic, ale dziecko cały tydzień do szkoły biega to ma ochotę w weekend wyszaleć się na festynie! Uwielbiam takie małe miasteczka :)
OdpowiedzUsuńI tu masz racje... Nie tylko Rodzice na tygodniu zasuwają w pracy ale i Dzieci w szkole a dla nich to też bywa męczące.
UsuńFajne są takie festyny z atrakcjami dla dzieciaków. Jak Amelka podrośnie to na pewno będziemy na nie uczęszczać :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam bo to wielka frajda dla Dzieci :-)
UsuńFestyny fajna sprawa :) Martynka uwielbia kule na wodzie w których się pływa i trampoliny, ale i zamki dmuchane. No i malowanie twarzy obowiązkowo:)
OdpowiedzUsuńKule na wodzie były u nas hitem w ubiegłym roku :-)
UsuńTeż często korzystamy z takich atrakcji i faktycznie także zauważyłam, że z roku na rok coraz więcej się dzieje.
OdpowiedzUsuńMam tylko czasami problem jak wytłumaczyć dziewczynkom, że raz wszystkie atrakcje są za darmo i mogą z nich korzystać do woli, a innym razem cena jest kosmiczna i trzeba się bardzo ograniczać.
Rozumiem to doskonale bo też to przerabialiśmy no ale teraz Dusia już starsza i sama odróżnia i wie na której imprezce bardziej poszaleje.
Usuń