Znacie Wydawnictwo Mila? Ja odkryłam je stosunkowo niedawno a dokładnie 3 tygodnie temu ;). Z ciekawości przejrzałam ofertę i po krótkim czasie w naszym domu pojawiły się dwie Ich pozycje :). Wprawdzie ostatnio znacznie mniej czytam Dusi a jeśli chodzi o Jej samodzielne czynienie tego to dominują aktualnie lektury, gazetki i podręcznik z Minecrafta, to jednak nadal lubimy od czasu do czasu zatrzymać się na chwilę i poznać jakąś nową książkę :)... a przy okazji mogę i Wam pokazać ją :)
"Mysz jak nie mysz"
Mała (mniej więcej jak połowa zeszytu), niepozorna pozycja... Gdy ją ujrzałyśmy miałyśmy mieszane odczucia ale, że doskonale wiemy iż nie należy oceniać książki po okładce to nie odłożyłyśmy jej na półkę lecz odrazu przeczytałyśmy.
Głównym bohaterem historyjki jak się domyślacie jest Mysz... ale nie taka zwykła, szara myszka... bo to mysz jak nie mysz... mysz prawie odważna... mysz która marzy o fruwaniu... mysz, która komuś pomaga, bo dobre serduszko ma.
Wszystko zaczęło się od tego, że hulający nocą po sadzie Wiatr zaplątał się w konary starej jabłoni. Drzewo jednak nie było skłonne uwolnić "łobuza" więc Wiatr zaczął ciuchutko płakać. Takie prawie niesłyszalne dźwięki doleciały jedynie do myszki, naszej bohaterki. Tylko co takie malutkie stworzenie może zdziałać? Wybór był prosty: Myszka mogła poddać się na wstępie albo szukać pomocy u innych. No i pobiegła... do swoich sióstr i do wiatraka ale oni nie chcieli przyłączyć się do akcji ratunkowej ponieważ mówiąc wprost nie przepadali za Wiatrem... Ach i jeszcze ten kot, który za nią gonił...
Tu jednak mówię STOP, bo nie chce ujawniać zakończenia :). Dlatego jeśli jesteście ciekawi czy ktoś ostatecznie pomógł i czy Myszka spełniła swoje największe marzenie o fruwaniu to musicie przeczytać całość samemu ;)