Strony

środa, 15 lipca 2015

"Błękitna Kraina"

Są książki obok których nie można przejść obojętnie... Czasem widzi się samą okładkę i już w niej jest coś co sprawia, że człowiek wie, że to musi być super pozycja... A potem wraz z każdą kolejną przeczytaną stroną upewnia się tylko w przekonaniu, że to bez wątpienia hit pośród lektur dla Dzieci... Tak właśnie było w przypadku książki którą dziś Wam pokaże... Zdecydowanie podbiła moje i Dusi serce... i strasznie się cieszę, że mogłyśmy się z nią zapoznać. :)

"Błękitna kraina"
Wyd. ATTYKA, autor: Anna Świąć


Bohaterami książki są 3 Smoki: Stefan, Julia oraz Maciek. Jednak na początku poznajemy tylko jednego z nich - niebieskiego smoka który mieszka sobie w tytułowej Błękitnej krainie. A czemu taka nazwa? Ponieważ dosłownie wszystko w tym kraju jest w odcieniach właśnie tej barwy. Nie wiem jak Wy ale ja osobiście lubię ten kolor... jednak ciągłe patrzenie na niego z czasem może stać się nudne... I tak właśnie było w przypadku Stefana (czyli niebieskiego smoka)... Dodatkowo Smoka tego często nawiedzały sny... o tajemniczej kolorowej krainie, o tęczy, całej palecie nieznanych ale intrygujących barw.
Pewnego dnia Stefan podejmuje wyzwanie... Postanawia wyruszyć w podróż w nieznane, bo nie miał przecież pewności, że senne obrazy istnieją naprawdę... Mimo długiej i męczącej drogi nie poddawał się, bowiem w jego sercu, w głowie było dużo wiary i nadziej, że gdzieś tam daleko jest kolorowy  świat... Po paru dniach udaje Mu się odkryć nowe miejsce... Przed jego oczami ukazuje się nowa barwa: czerwień... Jakież to było fascynujące doświadczenie,  jaka radość gdy spotkał tam kolejnego smoka a raczej smoczyce Julię, która jak się później okazało miała takie same sny jak On. Choć różnili się wyglądem i upodobaniami to jednak łączyła ich jedna rzecz: marzenie o odkryciu kolorowego świata. W związku z tym w dalszą podróż Stefan nie ruszył już sam... Miał teraz towarzyszkę... Choć nie była to lekka wyprawa to jednak we Dwoje było raźniej :). Z czasem dotarli do kolejnej krainy, tym razem złocistej i tam poznali 3 bohatera - Żółtego Smoka Maćka. Od tego momentu urzędowali już w trzyosobowym składzie.



Jak myślicie, udało im się dotrzeć do tajemniczej kolorowej krainy? Oczywiście, że tak... choć nie było to takie proste. Wyczerpane Smoki, tracąc pomału nadzieję postanowiły odpocząć w pewnym domku, w którym odkryli czarodziejską księgę... Dzięki wskazówką w niej zawartymi zaczeli kombinować z kolorami które do tej pory znali: żółtym, niebieskim i czerwonym tworząc pomału nowe barwy... Aż w końcu jakby za sprawą różdzki świat zaczął się zmieniać... Zączął być kolorowy... Ich marzenie spełniło się...


Sama opowieść pozornie wydaje się lekka i przyjemna... I w pewnym sensie właśnie taka jest, choć język którym pisze autorka może nie jest aż taki bardzo prosty. Pojawia się sporo nieco trudniejszych słów, jest również dużo szczegółowy opisów, które mogłoby się wydać będą lekko nudzić dziecko ale Dusia o dziwo z ciekawością wszystkiego słuchała i kto wie, może właśnie wtedy oczami wyobraźni malowała sobie obraz poszczególnych krain ;) 
Jednak to nie wszystko... Nie jest tu tylko opisana jakaś tam zwykła historyjka o przygodach smoków. Pojawia się coś co bardzo lubię czyli przemycone w fajny sposób pewne mądrości. Dzięki temu rodzic przy okazji może nieco już poważniej porozmawiać z Dzieckiem. Mniejsze Szkraby zapewne nic z tego nie wyniosą ale 6-7 latek zdecydowanie coś już zrozumie :)
Wystarczy, że przeczytacie poniższe fragmenty by wiedzieć o co chodzi :)

"Te smoki miały wielkie marzenia i niestrudzone serca. Miały w sobie też odwagę, aby odkrywać siebie i świat. Miały pragnienia tak silne, że nie bały się po nie sięgać. Ich serca przepełniała ogromna wiara w to, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko bardzo, bardzo mocno się postarasz i zrobisz wszystko, aby to osiągnąć".

" razem można wszystko. Kiedy patrzy się w jednym kierunku i idzie się wspólną drogą, naprawdę można więcej."

"Czasem coś, na czym nam bardzo zależy jest bliżej niż myślimy. Tylko na pozór tego nie widać."


Było sporo o tekście ale muszę również napisać, że urzekły mnie ilustrację... Nie ma ich dużo ale w tym przypadku zdecydowanie rządzi jakość... Przesyłam ukłony dla ich autorki - Pauliny Wanowskiej-Dudka :). 



Teoretycznie mogłabym zakończyć już tą recenzję ale... Ta książka to nie tylko fajne opowiadanie z morałem. Wcześniej w opisie historii wspomniałam, że tęczowa kraina nie powstała od tak sobie sama... Smoki najpierw musiały pokombinować i przy użyciu swoich dżemów (truskawkowego, jagodowego i mirabelkowego) zaczęły tworzyć nowe barwy. Czyż to nie doskonały pretekst by po zakończonej lekturze pobawić się z Dzieckiem kolorami? W przypadku młodszych Pociech można poprostu pobawić się i pokazać jak kolory ze sobą się mieszają. Dusia z racji swojego wieku doskonale już wie, że gdy połączy się jedno z drugim to powstaje trzecie ;). Jednak nic nie stoi na przeszkodzie by przypomnieć sobie to wszystko w praktyce. 
W związku z tym na papierowy talerzyk wycisnęłam po trochu farb ale tylko w 3 podstawowych kolorach: żółtym, niebieskim i czerwonym a potem moja Artystka zabrała się do pracy... mieszała i malowała :)




W ramach podsumowania napiszę tylko dwie rzeczy: książkę polecam w 100% i zapraszam do odwiedzenia stronki Błękitnej krainy KLIK oraz profilu na FB KLIK :), no i oczywiście do zakupu owej pozycji :)

Ps. Dzięki udziałowi w pewnym konkursie plastycznym (praca namalowana farbami lecz bez użycia pędzelka) Dusia w trakcie oglądania książeczki bądź słuchania może popijać sobie herbatkę ze smoczego kubka :D




4 komentarze:

  1. Przyznam,że mnie zaintrygowałaś. Pretekst do zabawy farbami świetny!
    A łapko-smok zdecydowanie zasłużył na nagrodę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszamy na www.blekitnakraina.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ilustracje mi się podobają

    OdpowiedzUsuń