"Labirynt Lukrecji"
autor Agnieszka Chylińska
wydawnictwo Pascal
Bohaterką główną jest 10 letnia Lukrecja... Dziewczynka mieszka w starym, szarym pałacyku wraz z Rodzicami i innymi lokatorkami (dość "dziwacznymi" Paniami). Chodzi do szkoły za którą nie przepada i aby do nie dotrzeć musi sama pokonywać długą drogę. Czasem wracając odwiedza Babcię Róże a pozatym nie spędza zbyt atrakcyjnie czasu: siedzi głównie w swoim pokoju, czasem wychodzi na podwórko i bawi się z wymyśloną przyjaciółką, ogląda stare książki... Lubi być blisko Rodziców ale niestety rzadko tak się dzieje bowiem Tata zamyka się w gabinecie albo wyjeżdża na konferencje a mama w kółko sprząta i gotuje. W zamian tego często słyszy ich kłótnie... Lecz w snach jest całkiem inaczej... często weselej i ciekawiej... Dlatego Lukrecja każdego dnia z niecierpliwością czeka gdy przyjdzie pora pójścia spać i pojawi się nowy sen.
Pewnej nocy Dziewczynce przyśnił się tajemniczy labirynt oraz koperta z informacją, że ma przestać mówić... i tak też czyni...
Od tego momentu pomalutku wszystko zaczyna się zmieniać... Pojawiają się kolejne sny i kolejne koperty z zadaniami... Rodzice zmartwieni chorobą Córki na nowo zbliżają się do siebie i zaczynają rozumieć swoje błędy... Sąsiadki okazują się wcale nie takie straszne a sama Lukrecja... Choć droga prze labirynt momentami staje się uciążliwa to Dziewczynka dostrzega i cieszy się tym co się poprawia... Ostatecznie, dominującą przez większość książki szarość zastępują kolory...
Gdybym miała opisać tą historię kilkoma słowami to były by to chyba: smutek, zimno, samotność, nadzieja, zmiany, światło...
Znajdziecie tu elementy zarówno baśniowe i fantasy jak również trochę dramatu i psychologii.
A czy książka podobała się Dusi? Mówi, że bardzo. Nie zniechęcił ją ciut przy długi według mnie wstęp (jestem jednak w stanie zrozumieć, że te wszystkie opisy itp to celowy zabieg by wprowadzić czytelnika w klimat) i twierdzi, że kiedyś przeczyta ją jeszcze raz sama.
Troszkę, mając w pamięci jak leciały Jej łezki podczas oglądania niedawno "Małego Księcia", "bałam się" o reakcje ale na szczęście niepotrzebnie. Wprawdzie Córcia ma momentami szczerze współczuła Lukrecji i rozumiała jako tako powody różnych zachowań to chyba jednak bardziej skupiona była na wyczekiwaniu momentu w którym pojawi się tytułowy labirynt a potem kolejne koperty.
Na koniec jeszcze słówko o ilustracjach. Stworzyła je Surena Vardaniana i na swój sposób są piękne... Choć tu nie piękno najważniejsze, lecz to, że idealnie wpasowują się w klimat a nawet dodają mu jeszcze większej tajemniczości.
My właśnie skończylismy trzy części o Zezi Gilerze i Oczaku Agnieszki. Polecamy gorąco, wspaniałe książki
OdpowiedzUsuńJeśli będzie okazja to napewno zapoznamy się z nimi... Choć czytałam że Zezia to całkiem inne klimaty.
UsuńCzuje się mocno zaintrygowana. Myślę, że po tej recenzji spróbuje poszukać tej książki. Klimatycznie trochę przypomina mi to książkę "Za niebieskimi drzwiami"... Ciekawe czy moja "dorosła" 7-latka będzie zainteresowana? A coś mi mówi, ze chyba tak!
OdpowiedzUsuńZa niebieskimi drzwiami nie znam więc nie porównam...
UsuńCo do wieku Twojej Córci... Hmmm każde dziecko jest inne... Możliwe że 7 latka odbierze to poprostu jako historyjkę o dziewczynce i labiryncie bez "głębszych" odczuć.
W zyciu bym nie powiedział, ze Agnieszka Chylinska napisze książkę dla dzieci.. Szok!
OdpowiedzUsuńTeż mi to jakoś średnio pasi do Niej no ale pisze... I to już nawet kilka ;-)
UsuńO widzisz - ja pierwszy raz słyszę o Agnieszce jako pisarce...jednak ta książka mówi samo za siebie, że dobrze jej to idzie (y) chętnie zapoznam się z losami Lukrecji i popytam w bibliotece o książkę ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą pozycją!
Pierwszy raz,Zezia była sławna już wieki temu :)
UsuńGdzieś tam kiedyś słyszałam że książkę pisze, ale nie miałam jeszcze okazji się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńKiedyś w księgarni miałam w rękach pierwsze książki Agnieszki, ale tylko je przekartkowałam. Ta opisaną przez Ciebie sama bym przeczytałam z ciekawości.
OdpowiedzUsuńTygrys napewno za mały na tą lekturę ale tak jak pisałam, dorosłym również polecam.
UsuńPrzepiękna zakładka! Uwielbiam takie kwiatowe wzory :)
OdpowiedzUsuńJa też ;-). Zakładkę dodałam żeby trochę rozweselić zdjęcia ;-)
UsuńKsiążka wydaje się być wartościowa, może kiedyś po nią sięgniemy.
OdpowiedzUsuńTo teraz jestem w głębokim szoku- Agnieszka dzieciom? :) Ale zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńKorci nas bardzo bo Ania ma już 9,5 lat i książka jest już pod jej wiek :)
OdpowiedzUsuńIlustracje są prześliczne,za sama autorką nie jestem, szczerze powiem,że zachęciłaś mnie do tego by pochylić się nad tą lekturą..
OdpowiedzUsuńBrzmi trochę poważnie jak na książkę dla dzieci, ale w sumie czego się spodziewać po Chylińskiej.
OdpowiedzUsuń