Dziś coś czego nie było u nas w ciągu ostatnich, kilku miesięcy... A o czym mowa? O eksperymencie rzecz jasna. :)
Wiem, że spora część kreatywnych Mam prowadzących blogi zna doskonale czary mary które chce pokazać ale po cichu liczę, że jednak znajdzie się też Ktoś kto owe zjawisko zobaczy po raz pierwszy ;). Zresztą, obojętnie czy eksperyment jest popularny czy nie to my go przeprowadziłyśmy, uwieczniłyśmy na zdjęciach i to co najważniejsze podobał się Dusi więc takowy post pojawia się :)
Do wykonania kolorowego, piankowego eksperymentu potrzebowałyśmy:
- szklanek
- octu
- barwników
- płynu do naczyń
- sody oczyszczonej
- brytfanki
(Oczywiście Wy szklanki możecie zamienić np na słoiki a brytfankę na inne, głębsze naczynie)
Na początku szklanki napełniłyśmy do połowy octem, dosypałyśmy barwniki oraz dodałyśmy po trochu płynu do naczyń i ładnie wszystko wymieszałyśmy.
Następnym krokiem było dosypywanie do przygotowanych mikstur sody (nie pytajcie po ile, bo jak to u nas bywa wszystko robiłyśmy na czuja) i w tym momencie w szklankach zaczęło się coś dziać... musowało i tworzyło pianę...
... a po dodaniu kolejnej porcji sody, piany przybywało aż w końcu postanowiła opuścić swoje pierwotne lokum.
Kolorowa piana która pojawiała się w brytfance mieszała się ze sobą tworząc dość ciekawe wzory a Dusia z chęcią przyłączyła się do ich mieszania. :)
W końcu szklanki zrobiły się puste...
... ale nie myślcie, że na tym zakończyła się zabawa.
Dusia przygotowywała kojne mikstury z octu, barwników i płynu, dosypywała sody, przekładała łyżką, ciapciała się aż wyczerpała nasze domowe zapasy składników które były potrzebne do zrobienia owego eksperymentu.
Podsumowując:
To był nasz pierwszy tego typu "wybuchowy" eksperyment więc Dziecko me w pewnym momencie miało duże oczka i zachwyconą minkę. Dodatkowym plusem oczywiście był fakt, że tym wszystkim mogła zająć się na dłużej (zabawa trwałą około pół godziny) i wedle własnego uznania dodawała składniki.
Eksperyment jak najbardziej ciekawy i nie trzeba było długo czekać na efekty.
A jeśli Ktoś nie lubi zapachu octu to polecam wziąć z nas przykład i wyjść z tym na świeże powietrze ;)
Eksperyment jak najbardziej ciekawy i nie trzeba było długo czekać na efekty.
A jeśli Ktoś nie lubi zapachu octu to polecam wziąć z nas przykład i wyjść z tym na świeże powietrze ;)
Świetnie to wygląda :D
OdpowiedzUsuńDzieci uwielbiają wybuchowe eksperymenty, a do tego jeśli jeszcze są zjawiskowe to dopiero czad ;-D co prawda znamy ale bardzo lubimy i często wracamy do zabawy...dodajemy jeszcze do mikstury kolorowy brokat co wzmacnia efekt końcowy - polecamy przy kolejnej turze ;P Super!
OdpowiedzUsuńPamiętałam że Wy robiliście z brokatem ale nam się akurat skończył ;-)
UsuńSuper,muszę kiedyś to zrobić z Ignasiem ale coś ciężko mi się zabrać za wybuchy. A wiem że jak zacznę tonie będzie litości :-)
OdpowiedzUsuńOch, skąd ja to znam... Też długo do tego zbierałam się ;-)
UsuńNa pewno wypróbuję, moj synek uwielbia takie eksperymenty.
OdpowiedzUsuńJak zrobicie to daj znać czy podobało się synkowi :-)
UsuńTakie zabawy są super i zawsze podobają się dzieciakom :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza jak można przy okazji troszkę pociapciać się i pobrudzić ;-)
UsuńJa się właśnie zastanawiam czym ten ocet zastąpić, bo nienawidzę tego zapachu ;) Ale chyba faktycznie najlepiej wyjść na dwór :)
OdpowiedzUsuńNa dworze prawie nie czuć ;-) Albo poszperaj w necie bo jest kilka przepisów na tego typu eksperyment tylko nie pamiętam czy któryś bez octu.
UsuńBombowy eksperyment :D Wybuchy,kolory ,pianka po prostu fantastyczna zabawa
OdpowiedzUsuńU Was to zawsze coś kreatywnego :)
OdpowiedzUsuńWygląda na świetną zabawę. Ale zapach octu to dla mnie coś strasznego. Nie wiem, czy nawet na dworze bym wytrzymała. No ale dla dzieciaków frajda :)
OdpowiedzUsuńRobiliśmy, świetna zabawa!
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń