wtorek, 24 listopada 2015

Z głębi serca

Świat jest pełen, tajemnic, sekretów, niewiadomych... Czasem wydaje się nam że coś dobrze wiemy a potem zaskoczenie, bo dochodzą nowe prawdy. Innym razem coś jest z pozoru banalne i oczywiste a jednak jak się tak zagłębić w temat to wychodzą nowe kwiatki. Zresztą ponoć człowiek uczy się w każdym wieku ;). A Dzieci to już w ogóle... Chłoną wiedzę jak gąbka a dodatkowo są tez poprostu bardzo ciekawe tego co je otacza.

Ten wstęp to może taki ni z gruszki ni z pietruszki ale tak mnie jakoś naszło szykując kolejny wpis w ramach Projektu 12 sekretów ;)


Wspólnie z Dusią odkrywałyśmy już tajemnice zamkniętych drzwi KLIK oraz babiego lata KLIK. Natomiast w listopadzie przyszła pora na serca... i to co się w nich może kryć.

Gdy zapytałam moje Dziecko co kryje się w ludzkich sercach oczywiście odpowiedziała, że miłość. Ciesze się, że akurat taką rzecz podała na pierwszym miejscu ale tak naprawdę lista jest strasznie długa. Ok, biorąc pod uwagę naszą niedawną lekcje anatomii dobrze wiemy, że te wszystkie uczucia siedzą w naszych głowach a nie w tym organie wewnętrznym jednak ustalmy, że symbolicznie jest to właśnie serce. :)

Wracając jednak do tych cech/uczuć to jak wiadomo wyróżniamy te dobre, wesołe i pozytywne jak również całkiem przeciwne - złe, smutne, negatywne. Oczywiście są też takie które można umieścić gdzieś pośrodku, bo punkt widzenia zależy przecież od punktu leżenia ;).
Żeby to jakoś zobrazować i uporządkować przygotowałam dla Dusia małe co nieco.
Na karteczkach napisałam kilka nazw... ale żeby jednak trochę utrudnić były one wspak. W związku z tym Jej zadanie polegało na odczytaniu wyrazów i napisaniu ich poprawnie...




... a potem musiała je przykleić po odpowiedniej części serca. Czerwona połówka to oczywiście plusy a czarna minusy. 


Uczucia/cechy które pojawiły się w tym zadaniu to np. tolerancja, wrażliwość, radość, złość, zazdrość, obojętność. 4 karteczki natomiast były puste i tu dziecko me musiało samodzielnie coś wymyślić i dopisać. Pojawiły się więc jeszcze: dobroć, szczerość, agresywność i egoizm.



Tak w ogóle to ten listopadowy temat idealnie wstrzelił się do tego co dzieje się u Dusia w szkole. Dopiero co mieli tydzień pt. "Bezpieczna szkoła, przerwa bez przemocy" gdzie oprócz jakiś pogadanek itp np. każdego dnia na korytarzu naklejany był wielki brystol na którym dzieci w trakcie przerw mogły dorysować coś od siebie byle by zgodnego z aktualnym tematem: kosmos, ocean, łąka itd. Na koniec tej akcji chętni mogli natomiast wykonać w domu jakiś plakat zawierający hasła z ustalonego kodeksu. Nasz prezentował się tak...


To było na początku miesiąca a zaś teraz na koniec jest Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. Więc znowu mowa o dobrych i złych rzeczach i kolejne rożne działania są podejmowane. Np. na głównym holu zostało postawione drzewko i uczniowie na gałązkach wieszali chmurki z pozytywnymi cechami a na całej podłodze porozklejane są duże hasła. No i oczywiście są też jakieś "wykłady", puszczane filmiki czy np karty do kolorowania.



Fajnie jak w szkołach często poruszane są takie tematy a jeszcze lepiej jak zrobione jest to na tyle ciekawie, że Dzieci po jednym dniu nie mają jeszcze dość. ;)
Jednak szkoła szkołą... Ważne też a nawet bym rzekła, że bardzo ważne by ze swoimi pociechami o uczuciach rozmawiać też w domu. No i dawać dobre przykłady. Tak naprawdę często gęsto nawet my dorośli nie radzimy sobie z pewnymi rzeczami, coś nas przerasta, coś się miesza... a co dopiero takie kilkulatki czy potem nastolatki. Nie będę tu teraz pisać jakiegoś poradnika o tym jak tłumaczyć, jak postępować bo żaden znawca ze mnie... nawet nie wiem czy ja w stosunku do Dusi robię wszystko tak jak powinno być... wiem jedynie, że się staram... interesować, pytać, rozmawiać, czasem zabronić, czasem powtórzyć coś setny raz. I chyba tak naprawdę czas pokaże na ile mi to wszystko wyszło...

Ogólnie jak to bywa są chwile kiedy jestem złą i niedobrą mamą ale też i takie (i te na szczęście górują) kiedy jestem najlepszą mamą na świecie. Wtedy też jestem obdarowywana uśmieszkami, przytulasami i często też różnymi małymi samodzielnie wykonanymi przez Dusię niespodziankami (dla taty tez czasem coś skapnie). Niektóre zrobione w locie, przy innych schodzi Jej się ciut dłużej... a mnie tak naprawdę cieszy każdy rysunek, każdy najmniejszy napis. 


Ja za to uwielbiam obdarowywać me Dziecko setkami buziaków i słowami Kocham. (no dobra nie tylko takimi rzeczami ale nie mówmy tu o materialnych przedmiotach).



Dusia jednak nie tylko mnie darzy takim wielgachnym uczuciem. Oczywiście w następnej kolejności jest tatuś, babcie, dziadkowie i reszta rodziny, niektóre zabawki, postacie z bajek itd. Jest jednak jeden osobnik który stoi chyba nawet nade mną... Nasz kot Szaruś... Strasznie za nim przepada, zresztą jest to miłość odwzajemniona... tylko... nasz sierściuszek przepadł... Nie ma go już 5 dzień i pomału tracimy nadzieję, że wróci. I to jest taki moment którego nie lubię, czyli chwila w której małe serduszko własnego dziecka napełnia się smutkiem :(



Żeby jednak nie zrobiło się tu za ponuro zmienię już temat. Na dziś wystarczy o uczuciach. Teraz coś całkiem innego... ale oczywiście z serduszkami w roli głównej :).
Jednego wieczoru kiedy to mi się jakoś tak ciut nudziło powycinałam z bloku kilka sercowych kształtów i zrobiłam z tego dwie układanki.

Pierwsza była matematyczna (każdy pretekst do poćwiczenia działań jest dobry ;) ). 


A druga natomiast coś powiedzmy na kształt puzzli :)



Podsumowując, listopad mija nam bardzo serduszkowo i przedewszystkim uczuciowo. Trochę za sprawa tego projektu, trochę działań podejmowanych w szkole no i przede wszystkim życia codziennego. 
Już na sam koniec taki jeszcze jeden rysuneczek Dusi. Poprosiłam aby odwzorowała to co leży w jej serduszku albo to co powinno tak ogólnie, czyli jakieś dobre zachowania. I powstał taki miks. :)



8 komentarzy:

  1. Bardzo ciepły i serduszkowy wpis. Szczególnie podobają mi się te całusy, to jeden z najcudowniejszych elementów macierzyństwa i bycia dzieckiem swojej mamy, buziaki od dużych dla małych i małych dla dużych :D
    Zdjęcie z kotem przecudne i mam nadzieję, że prążkowane, mruczące szczęście do Was wróci, bo ciężko tak nie wiedzieć co się stało, wiem bo w dzieciństwie kilka naszych podwórkowych kotów tak właśnie przepadało :( Mimo to, żal i smutek to też ważne uczucia i trzeba wiedzieć co robić, kiedy ma się je w sercu. Nauka rozliczania się z trudnymi emocjami jest jedną z ważniejszych w naszym życiu.
    Pozdrawiam Was obie ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super zabawy :) fajny pomysł z tym uczuciowym serduszkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale dziś cieplutko u Ciebie!
    Każdy ma czasem gorszy dzień, dzieci też nie zawsze są słodkie i radosne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zdolne dziecko. Miło patrzeć na takie zaangażowanie i radość podczas tworzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Głowa do góry! Nasz kotek czasami wraca nawet po dwóch, trzech tygodniach :)

    OdpowiedzUsuń